Cyfrowa transformacja rynku pracy i nadchodzące metaversum
Odcinek #13

Cyfrowa transformacja rynku pracy i nadchodzące metaversum

Rozmowa z: Jowita Michalska
Prezeska i Założycielka Digital University

Wyobraź sobie biuro, w którym pracownicy przemieszczając się z pokoju do pokoju, siedzą z kolegami na spotkaniu prowadząc rozmowy, śmieją się, podają sobie ręce. Nic nadzwyczajnego, prawda? A teraz wyobraź sobie, że biuro jest wirtualne, a pracownicy to rozproszone na całym świecie awatary.

Dzięki metaversum, pracownicy z całego świata będą mieli możliwość przebywać w jednej przestrzeni, budować relacje i więzi społeczne. Wirtualny onboarding, szkolenia zawodowe, staną się dużo bardziej angażujące, gdy pracownicy realizowali je będą na wielu poziomach wykorzystując technologię gier.

Bez względu na to, czy ta wizja Ci się podoba, czy nie, te zmiany nastąpią, a właściwie już następują. Dlatego zaparz sobie kawy i posłuchaj wciągającej rozmowy z Jowitą Michalską założycielką i prezeską Digital University, która wyjaśni czym jest metaversum, grywalizacja, a także przekaże nam wiedzę na temat zawodów i kompetencji przyszłości.

Jowita Michalska
Kreatywność to jest poszukiwanie poza swoim schematem. Myślimy zazwyczaj o rzeczach jednakowo od dwudziestu lat, biorąc pod uwagę elementy, które mamy do dyspozycji wewnątrz branży, wewnątrz organizacji, wewnątrz naszego kierunku, bo my się poruszamy ciągle w tym samym obrębie. Jesteśmy w marketingu, więc myślimy marketingiem, albo finansami, bo jesteśmy w finansach. Patrzymy na naszą konkurencję i nie wychodzimy poza schemat. A kreatywność dzisiaj polega na tym, że ja patroluje co się dzieje na świecie. Widzę wielkie firmy technologiczne. Zastanawiam się w jakie kategorie one wchodzą, z czego korzystają ludzie tam pracujący. Wychodzę poza swoją bańkę, spotykam się z ludźmi, którzy są inni ode mnie.
mówi Jowita Michalska, Prezeska i Założycielka Digital University
Zanurzmy się razem w świat całkiem niedalekiej przyszłości

01:17 – METAVERSE, CZYLI WIELOŚWIAT NADCHODZI

  • czym jest metaversum i jakie otwiera możliwości?
  • metaversum versus praca zdalna,
  • biznes i praca w równoległym świecie,
  • avatarowe wersje nas samych, czyli nasze alter ego w social media,

21:33 - TRANSFORMACJA RYNKU PRACY, GŁÓWNE TRENDY

  • grywalizacja jako narzędzie motywujące i angażujące,
  • cyfrowi nomadzi, koncept “15-minutes co-work” oraz “workation hubs”,
  • wzrost znaczenia edukacji asynchronicznej,

34:32 - ZAWODY PRZYSZŁOŚCI

  • przekwalifikowanie pracowników jako jeden z celów działów HR,
  • znikające zawody i nowe specjalizacje na rynku pracy,
  • kompetencje przyszłości, czyli czego nie potrafi AI.

Transkrypcja rozmowy

Monika Ciesielska:

Dzień dobry wszystkim. Witam w podcaście "Skrzydlaty HR". Moim gościem jest dzisiaj Jowita Michalska, Założycielka i Szefowa Digital University. Digital University jako cel obiera sobie edukację dotyczącą nowych technologii i zmian, które są ich konsekwencją. Jesteś również Ambasadorką Singularity University w Polsce, Think Tanku edukacyjnego z Doliny Krzemowej w obszarze nowych technologii i transformacji cyfrowej. Dzień dobry.

Jowita Michalska:

Dzień dobry. Dobry początek, bo rzadko się zdarza, że ktoś to wszystko potrafi wymówić właściwie a Tobie się udało.

Monika Ciesielska:

Nawet się nie zająknęłam. Zastanawiając się nad wyborem tematyki naszej rozmowy, miałam, przyznam, spory problem, ponieważ temat transformacji cyfrowej, automatyzacji nowych technologii jest niesamowicie pojemny, także trudno być zwięzłym i konkretnym. Natomiast to co chciałabym osiągnąć w trakcie naszego dzisiejszego spotkania, naszej rozmowy, to nadać znaczenia i podkreślić wagę zachodzących zmian szczególnie na rynku pracy. Będziemy rozmawiały o tym, co wydarzy się jutro i co będzie miało wpływ na nas jako pracowników, jako liderów, w ogóle na ludzi, którzy żyją tu i teraz. Pomyślałam sobie, że to jutro to w zasadzie już jest dziś, bo ten czas tak niesamowicie leci i tyle rzeczy dzieje się. Myślę, że to wybrzmi bardzo wyraźnie w trakcie naszej rozmowy. Zacznijmy od metavers lub metaversum. Może ja wyjaśnię na początku naszym słuchaczom, czym jest metaversum.

Jowita Michalska:

Zobaczymy, czy się zgodzimy z definicją.

Monika Ciesielska:

To co ja wyczytałam to, że mówimy o cyfrowym świecie, do którego będziemy mogli połączyć się poprzez okulary VR, spędzać w nim czas, będziemy mogli się wręcz wirtualnie zanurzyć w świecie, w którym możemy wykonywać w zasadzie wszystkie te aktywności, które były do tej pory zarezerwowane do tego świata realnego. Mówi się o tym, że jest to jedna spośród najszybciej rozwijających się technologii przyszłości. Facebook, znaczy cała grupa tak naprawdę, zmienili swoją nazwę na "Meta". Myślę, że nie bez powodu. Ja myślę, że wielu z nas, którzy pierwszy raz słyszą o tym metaversum, o czym my za chwilę powiemy więcej, to pierwsze skojarzenie jest takie, że to pewnie jest coś gamingowego, czy coś związanego z rozrywką, ale to nie jest prawdą. Tam będzie toczył się cały biznes, tam będziemy mogli się edukować. Więc mówimy o takim wirtualnym świecie ale na wielu różnych poziomach, prawda?

Jowita Michalska:

Jedno małe sprostowanie, oczywiście bardzo dobra definicja... Metaversum buduje się w tej chwili jako lustrzany świat do naszego świata, gdzie każda rzecz, każda osoba, każde dobro można powiedzieć, którym dzisiaj dysponujemy, w świecie w którym żyjemy, będzie odwzorowane w swojej formule cyfrowej łącznie oczywiście z nami. I teraz sprostowanie małe: nie tylko przez okulary VR, dlatego że dzisiaj wyobrażamy sobie, żeby się zanurzyć w tym świecie zakładamy okulary do wirtualnej rzeczywistości, co znaczy, że jesteśmy w pełni wzrokiem przynajmniej zanurzeni w innej rzeczywistości. To rzeczywiście dzisiaj, można powiedzieć, ułatwia wejście do chociażby gier, czy do jakiegoś rodzaju symulacji. Natomiast wiemy też o tym, że przebywanie w metaversum przez 6, 8 godzin, czy w jakiejkolwiek grze w okularach VR-owych, które dzisiaj też są ciężkie, niewygodne, no będzie pewnie wyzwaniem. Dlatego dużo się mówi o tej formule rozszerzanej rzeczywistości. Czyli kiedy mamy pozornie zwykłe okulary, kiedy ja widzę Ciebie, tak jak sobie tutaj dzisiaj siedzimy a jednocześnie pojawia mi się cała masa dodatkowych elementów właśnie z tego świata metaversowego, wówczas prawdopodobnie łatwiej będzie nam dłużej wytrwać w tym świecie. Te okulary, tak jak mówisz, to jest dobre pytanie, czy to jest przyszłość.

Metaversum buduje dzisiaj około stu różnych organizacji na świecie. Około stu różnych organizacji na świecie raportuje, że całą swoją działalność poświęca budowie jakiegoś obszaru metaversum. Umówmy się, dzisiaj już jesteśmy bardzo uzależnieni od technologii, od online-u. Ile godzin spędzamy dziennie? Ja wiecznie z moją córką dyskutuję na ten temat, ile ona godzin coś robiła w telefonie a tam mamy dzisiaj tylko wzrok i słuch. Metaversum ma ambicje zaciągnięcia wszystkich naszych zmysłów: wzroku, słuchu, węchu, smaku, dotyku. Przede wszystkim dotyku nam brakuje. Chcielibyśmy dotykać i teraz gdybyśmy w tym metaversum mieli się całkowicie zanurzyć, to ten wzrok i słuch nie wystarczy. Dlatego jest cała masa firm, które zajmują się taktyką, czyli tym żebyśmy mogli odwzorować dotyk w technologicznym świecie. I oczywiście będziemy tam pewnie częściowo pracować, bo tego typu projekty są, dyskusje są. Będziemy tam na pewno mieli bardzo interesującą rozrywkę do zagospodarowania, dlatego że ona będzie miała dużo mniej ograniczeń niż w naszym życiu realnym. Będziemy mogli tam zwiedzać, będziemy mogli oglądać, będziemy mogli się edukować. Pandemia pokazała nam, że te dwa obszary: praca i edukacja, średnio wychodzą nam w takim podstawowym online-ie. Te zoomy, teamsy, wszyscy już mieliśmy tego dosyć. Teraz mamy taki świat łatwiejszy, bo mamy hybrydowy. I każdy sobie tę hybrydę trochę inaczej buduje. Jedni mają więcej zdalnego, drudzy mniej zdalnego. Nauczyliśmy się, że spotkania przez zooma też są efektywne. Nauczyliśmy się, że też można się dogadać i można coś sprzedać, można coś kupić, można coś załatwić. To też jest taka nasza nowa lekcja. Ale wiemy o tym, że na dłuższą metę, zwłaszcza jeżeli jest jakaś pandemia, czy coś nas wyłącza z tej naszej rzeczywistości realnej, to bardzo trudno jest w tym świecie wirtualnym, w tym jak on obecnie wygląda, dobrze sobie radzić. I teraz metaversum jest pewnego rodzaju obietnicą, że nam dostarczy odwzorowanie świata realnego właśnie w takiej formie, gdzie ona będzie dużo bardziej zjadliwa. Jesteśmy bardzo sceptyczni jako zwykli ludzie. Ja bardzo dużo robię wykładów, w którym metaversum jest też jednym z elementów mojej opowieści. I dużo sobie dyskutujemy. Tylko to jest tak, że jak rozmawiamy o czymś w teorii, to wiadomo że więcej jest lęków niż takiego myślenia nad zastosowaniami u takich osób, które nie dużo korzystają z technologii. Ale jak byśmy powiedzieli 15 lat temu, że będziemy 4, 5, 6 godzin dziennie patrzeć na mały ekranik i konsumować np. rozrywkę, seriale w mobilu, nikt by to w to nie wierzył. Ja pamiętam pracowałam w branży telekomunikacyjnej. Ze dwadzieścia lat temu rozmawialiśmy o tzw. User Generated Content, przed YouTubem jeszcze i nikt nie wierzył, że jakikolwiek zwykły człowiek jest w stanie tworzyć jakikolwiek ciekawy content. Ciekawy content tworzyły wyspecjalizowane agencje, organizacje, media a człowiek nie tworzył fajnego contentu. A po czym się okazało, że jak ma narzędzia, jak się przyzwyczai, to tworzy fenomenalny, czasami dużo lepszy niż media. I dzisiaj tą nogą influencerską bardzo się podpieramy. Więc to jest tak, że dopóki czegoś nie znamy, nie wypróbujemy, często się tego boimy i nie widzimy tam zastosowań. Myślę, że mnóstwo z nas będzie miało pracę w metaversum. Myślę, że nasze dzieci będą miały pracę w metaversum. Moja córka się śmieje, że będzie projektowała sobie miecze albo będzie projektowała budynki użyteczności publicznej w przestrzeni metaversowej.

Monika Ciesielska:

Tutaj ciekawa rzecz, o której przeczytałam przygotowując się do naszej rozmowy, że wiele firm widzi potencjał czysto sprzedażowy. Już w tej chwili przygotowują się do sprzedaży specjalnie zaprojektowanych produktów, które znajdą swoje zastosowanie w metaversum. Przykładem jest firma Nike, która zamierza sprzedawać tam cyfrowe odpowiedniki swoich butów. Wspomniałaś o tych okularach, o tym, że będziemy właśnie siedziały w jednym pomieszczeniu i będą nam się gdzieś tutaj z boku wysięwietlały jakieś informacje. No to tutaj: Ray-Ban wspólnie z Facebookiem.... Już była przecież prezentacja okularów.

Jowita Michalska:

Na gwiazdkę będzie można je kupić. To oczywiście będzie miało drobne, podstawowe na razie funkcje ale co pół roku, co roku będziemy kupować nową podrasowaną wersję, w których tych funkcji będzie więcej. Już sprzedaje się w metaversum. Metaversum w pewnych zalążkach już istnieje. Mówiłaś o gamingu... i bardzo słusznie, dlatego że umówmy się, że zalążkiem metaversum jest: Fortnite, Minecraft, Roblox, te wszystkie platformy, w które grają zazwyczaj nasze dzieciaki. Ale pamiętam rozmowę w zeszłym roku z moim bardzo dobrym kolegą, który mówił, że jego córka zorganizowała sobie, już nie pamiętam, chyba w Minecrafcie, urodziny 11te i stworzyła pokój, zaprosiła tam dzieciaki, świętowali, imprezowali. Przeminęła pandemia. On zapytał jej czy chciałaby po prostu zorganizować normalnie te urodziny. Ona na niego spojrzała z dużym zdziwieniem i mówi : "przecież ja urodziny miałam normalnie zorganizowane". Więc dzieci trochę inaczej to widzą... Młodzi ludzie trochę inaczej to widzą... Przeskakiwanie z tego świata realnego do tego robloxowego jest dla nich łatwe i zupełnie naturalne.

Dzisiaj firmy zwłaszcza z branży fashion, zwłaszcza z branży fashion ekskluzywnej sprzedają swoje produkty w tych grach. Balenciaga sprzedaje ciuchy. Torebka bodajże Gucci, nie pamiętam w tej chwili, jestem strasznie mało modowa więc te brandy mylę, bodajże Gucci torebka kosztuje dwukrotnie drożej w metaversie niż w realu i jest kupowana, więc to jest realny biznes dzisiaj dla firm. Accenture robi część onboardingu dla pracowników na całym świecie w metaversie, dzisiaj, teraz. Więc to jest coś, co będzie się budowało i czego po kawałku będziemy dostawać. To nie jest tak, że my sobie teraz tutaj siedzimy i teraz o tej samej porze za dwanaście lat odpali się metaversum i my się wtedy do niego wkradniemy. Nie. To metaversum będzie powstawało po kawałku i te kawałki będą nam udostępniane. Będziemy się przyzwyczajać. Będziemy się przyzwyczajać do walut. Będziemy się przyzwyczajać do pół życia tu, pół życia tam. Będziemy się przyzwyczajać do takiego przenoszenia się stąd tam. Będziemy się przyzwyczajać do tego, że czasem jesteśmy osobą, a czasem jesteśmy jakimś awatarem. Będziemy się przyzwyczajać do tego, że awatarów będziemy mieć kilka.

Tak jak dzisiaj, powiedzmy sobie, jak popatrzysz na swoje zdjęcie na LinkedInie i to jak siebie prezentujesz na LinkedInie, a jak się prezentujesz na Tinderze na przykład, już takie skrajne dwa daje przykłady, to jest to bardzo różna osoba. Bardzo różne rzeczy o sobie mówisz, nawet jeśli jesteś spójną osobą, to bardzo różne rzeczy pokazujesz, podkreślasz. Co innego na Instagramie również... I teraz, tak będzie wyglądało nasze życie w metaversum. W przestrzeni pracowej będziesz trochę inaczej wyglądać. Tam będziesz miała dużo większe pole do popisu. Będziesz może robotem albo będziesz może zupełnie kimś innym. Mamy też dużo dyskusji o płciowości. W metaversum będziemy mieli jej dużo więcej. Będziesz mogła być dowolną płcią. Pytania są dzisiaj takie w dyskusjach: czy pracodawca będzie określał możliwości awatarowe, awatary, które będziesz mógła przyjąć w przestrzeni pracowej w metaversum? Czy Ty będziesz miała jakąś dowolność? Czy prawo pracy powinno to regulować? To są pytania, które się pojawią.

Monika Ciesielska:

Czytałam, że szef Singularity University, Peter Diamandis, mówił o sześciu nowych światach modeli biznesowych, takie wielokrotne modele świata. Ty bardzo ładnie to nazwałaś w Digitalks, że będziemy budować takie "wielo-ja" czyli będzie awatar. I zanim posłuchałam do końca tego, co mówiłaś, to pierwsze pytanie, które mi się pojawiło to, czy ja chcę mieć kilka wersji siebie, czy ja chcę, żeby to było wszystko takie właśnie cyfrowe? Ale jest dokładnie tak, jak mówisz. To już się dzieje. Bo ja jestem na LinkedInie, to jestem "ja" profesjonalna. Na Facebooku jestem inna. Ja na Instagramie jestem inna "ja". Czyli właśnie malutkimi kroczkami my wchodzimy w metaversum, chcemy, czy nie chcemy i w sumie nawet dobrze się w tym odnajdujemy.

Jowita Michalska:

Tak, to znaczy, nikt nie każe Ci mieć wielu różnych postaci. Można będzie mieć wszędzie jedną. Można być bardziej zachowawczym. Myślę, że to chodzi raczej o możliwości, które są nam dawane. Czasami ja się śmieję, że mamy problemy z jakimś takim przeskakiwaniem między tym światem realnym a online-owym. Mamy wyzwania związane z różnymi lękami, depresją, a jak wejdziemy w rzeczywistość metaversową, będziemy tych osobowości mieli za dużo. Być może rozdwojenie jaźni będzie czymś wyjątkowo delikatnym.

Tak sobie myślę, że mamy też kilkanaście lat, by się do tego przyzwyczaić, żeby się zbudować w tym. I myślę, że będzie też wielu edukatorów w tym obszarze. Powstaną kompletnie nowe zawody, które będą też pomagały się tam odnajdywać. Jedno jest prawdą, że prawdopodobnie uniknąć tego będzie bardzo trudno. Ja bardzo dużo dyskutuję z ludźmi podczas różnych moich wykładów. Sporo osób do mnie pisze po różnych odcinkach Digitalks więc mam taką dyskusję, powiedzmy, ze zwykłym człowiekiem. Wiele osób się boi, mówi: "Ja nie chcę tam, ja nie będę...". Po pierwsze jak mówi profesor Scott Galloway, którego ja bardzo szanuję, który będzie zresztą gościem moim w tym roku na Masters&Robots, Galloway mówi: "technologia rządzi światem a my w nim tylko żyjemy". Więc trochę nie mamy wyjścia, niż korzystać z niej, ale też możemy dużo z niej skorzystać w pozytywny sposób. W momencie kiedy się boimy i zatrzymujemy i trwożymy i nie chcemy, to nie dajemy sobie możliwości skorzystania w bardzo pozytywny sposób z technologii, tylko wyolbrzymiamy tą jej negatywną stronę. Często to idzie w taką stronę potem, bo my się wycofujemy, więc nie chcemy mieć z tym nic wspólnego, nie kształtujemy tej technologii pod potrzeby zwykłego człowieka. To też jest wyzwanie dzisiaj, że my masowo musimy wjechać w tą technologię i pokazać, jak my chcemy z niej korzystać. Ona się wtedy w tym kierunku będzie tworzyła.

Dzisiaj w Fortnite można mieć tysiące skórek różnych, czyli można być bananem chodzącym, można być którymś z bohaterów z Marvela, można być sobą zupełnie, można być sobą ładniejszym, młodszym, można zmienić płeć... To jest "x" możliwości. I teraz dopóki my to traktujemy jako pewnego rodzaju zabawę, to jest fajne. Dzieciaki chcą sobie dokupowac skórki. W użyciu profesjonalnym, też w jakiś sposób będziemy z tego korzystali. My dzisiaj do pracy się ubieramy jakoś i malujemy się na przykład, albo czeszemy w taki sposób lub w inny. Myślę, że to co dzisiaj powinniśmy sobie założyć to, żeby nie dać się zwariować też w tym świecie, żeby doceniać realny świat. My nadal w realnym świecie konsumujemy, nadal patrzenie na zieleń pomaga nam zachować dłużej dobry wzrok. I te rzeczy się nie zmienią. One się nie odzwierciedlą w technologii, natomiast w technologii pojawi się tak bardzo dużo, tak ciekawych możliwości, że nie sposób będzie z nich nie skorzystać i też bez sensu będzie z nich nie skorzystać.

Monika Ciesielska:

Pomyślałam o kontekście związanym z miejscem pracy i zmianami, jakie metaversum może wprowadzić w tym obszarze, wirtualne na przykład spotkania. To nie będzie tak, jak jest w tej chwili na zoom czy na team-sie. My faktycznie będziemy wspólnie właśnie w jednym pokoju. To jest na przykład jedna ze zmian, na jaką się przygotujemy. I teraz tak sobie myślę, współczuję działom HR, które w tej chwili tak bardzo walczą o pracę hybrydową a w zasadzie za chwilę, znowu będzie transformacja miejsca pracy i transformacja sposobu, formuł pracy. To wszystko jest przed nami.

Jowita Michalska:

Bardzo mocno zachęcam HR do wzięcia głębokiego wdechu i nauczenia się tego wszystkiego. Słuchajcie, bo my pracujemy bardzo dużo z HR-ami jako Digital University. HR jest naszym takim pierwszym partnerem, klientem w organizacji i bardzo zachęcam do tego, żeby się nie bać, żeby się uczyć tych rzeczy, bo Wy będziecie musieli zbudować ten świat dla reszty organizacji. Więc Wy musicie tą maskę w samolocie założyć sobie pierwsi. Załóżcie! My chętnie też pomagamy, ale jest bardzo duża przepaść. Są osoby, które są super zaawansowane. Gdzie mamy rozmowy tego typu jak my tutaj, dzisiaj, teraz, czyli jak to metaversum będzie wyglądało. Umówmy się, teamsy dostarcza nam Microsoft. Microsoft buduje metaversum. On będzie dopięty do teams-ów za chwilę. Microsoft-owe narzędzia, z których korzystamy bardzo dużo, te narzędzia się zmieniają. My nawet nie wszystkie zmiany zauważamy. One się nawet zmieniają co tydzień czasami i to będzie wchodziło bardzo łagodnie ale arcyszybko i często, (taka umiejętność, taka możliwość....). Ta młodsza część organizacji, ta szybciej adaptująca się będzie w to wchodziła. My HR-owcy musimy też uwzględnić pewne ułatwienia dla reszty organizacji, żeby to wchodziło spójnie ale żeby korzystać z tego, bo to będą dobrodziejstwa.

Nauczyliśmy się, że świat się stał hybrydowy, świat nie wrócił do poziomu sprzed pandemii. Wiele osób już wie, że to nie byłoby fajne. Nie chce nam się jechać na drugi koniec Warszawy na godzinne spotkanie po to, żeby jeszcze 20 minut parkować i potem po tej godzinie zapierniczać kolejną godzinę z powrotem do swojego biura. To nie jest efektywne i nic nam złego nie robi to spotkanie zoom-owe. A jeżeli to będzie spotkanie, w którym się spotkamy w wirtualnej przestrzeni, gdzie będziemy mogli rzeczywiście sobie podać rękę, co będzie dużo przyjemniejszym doświadczeniem.

Ja jestem na przykład osobą szalenie dotykową. Ja bez dotyku nie egzystuję zupełnie. Moi znajomi, przyjaciele wiedzą, że jak ja rozmawiam, to ja ich poklepuję, gdzieś dotykam. Ja taka jestem po prostu i dotyk jest dla mnie nieprawdopodobnie istotny. Dlatego ja czekam na te możliwości, żebym się mogła poklepać. Mam przyjaciół na całym świecie. Mam przyjaciół, do których trzeba lecieć samolotem 14 godzin. Wolę się poklepać z nimi w metaversum raz w tygodniu i strasznie czekam na to. Będzie dużo dobrego.

Umówmy się, pamiętamy wszyscy nasze 30 metrowe mieszkania w centrum miasta bez balkonu, w którym byliśmy we dwoje na przykład, ja na jednej połowie kanapy, Ty na drugiej połowie kanapy. Ja pamiętam, jak ja podawałam w różnych podcastach porady, jak sobie poradzić i nie zwariować: Miej kubek dzienny! Miej kubek pracowy i kubek prywatny! Miej prawą stronę kanapy pracową, lewą stronę kanapy prywatną! Wiadomo, że tego się nie dało robić czasami. Mogliśmy zwariować. A teraz wchodzimy do metaversum i jesteśmy w przestrzeni, która ma sto metrów a za oknem las szumiący i cudowna muzyka. Wolimy tak pracować? No pewnie, że tak wolimy. To jest fake'owe? Jest fake'owe ale nasz mózg tego nie widzi. Więc będziemy chcieli korzystać, eksperymentować w tych przestrzeniach ale nie dać się zwariować.

Z drugiej strony wiemy już, są badania dotyczące profili Gamer-ów . I z kolegą rozmawialiśmy o takich badaniach, chyba dwa lata temu, to było w pandemii już, ale na samym początku, jeszcze o metaversum nie było jeszcze żadnych dyskusji. Rozmawialiśmy o profilach Gamer-ów i jest już taki profil Gamer-ów, który się pojawia, osób, które nigdy nie chcą wychodzić z gry, których nie interesuje życie realne zupełnie. Oni chętnie podpiszą umowę z taką firmą, takie firmy też się już tworzą, która będzie pilnowała tej osoby podłączenia przez 24 godziny na dobę, karmiła dożylnie gdzieś tam, założy worek na odchody powiedzmy sobie szczerze i podpisze się taką umowę, że ta firma będzie korzystała powiedzmy z pieniędzy zgromadzonych przeze mnie poprzez granie, czy tworzenie jakichś rzeczy w tej przestrzeni gier na razie. No a wiadomo jak człowiek śpi to zamyka oczy, jak otwiera z powrotem to jest już w grze. Jest niewielki na razie, bo 1-2 procent, nie wiem jak w tej chwili, bo to były badania jakiś czas temu, ale są ludzie, którzy tak chcą, którzy nie chcą żyć w realnym świecie, który jest dla nich za trudny, gdzie trzeba brać odpowiedzialność za siebie, nie można sobie zmienić avatara. To jest powiedzmy ta skrajna strona. Nawet nie musimy tacy być.

Monika Ciesielska:

Tak, to jest kwestia wyboru.

Jolanta Michalska:

Nie musimy tego chcieć. My możemy chcieć robić Jump In Jump Out. Wskoczyć wtedy, kiedy jest nam wygodnie i to jest potrzebne. I to nam daje lepsze pieniądze. To nam daje fajniejsze, ciekawsze doświadczenia. To nam daje nowe doświadczenia. Może chcemy po prostu fruwać? Poczuć, że fruwamy? W przestrzeni metaversowej to dostaniemy. Nasz mózg dostaje szybko taki sygnał, szybko się przestawia i tak się czuje.

Tak jak mówię, mamy spotkania na całym świecie. Czy wszyscy marzymy, żeby wrócić do czasów sprzed pandemii, kiedy co tydzień wsiadaliśmy gdzieś do samolotu lecąc tu i tam. Ja muszę przyznać, że połowa moich znajomych zwłaszcza z branż konsultingowych była w bardzo wielu miejscach, jednocześnie nigdy tam nie będąc, bo nie znała tamtejszych atrakcji natomiast miała zwiedzone pewne sale konferencyjne i lotniska. Czy to jest coś do czego chcemy wrócić?

Monika Ciesielska:

Ja myślę, że branża lotnicza już odczuła, że nie i tu dosyć spora część biznesu tak naprawdę właśnie odpadła z tego względu. Zrozumieliśmy, że nie musimy lecieć do Paryża na dwugodzinne spotkanie. Możemy je spokojnie zorganizować online, nie tracąc aż tyle czasu. I tak jak mówisz, oczywiście, że ograniczaliśmy się tylko do właśnie sal konferencyjnych, lotnisk. Nie mieliśmy czasu na to, żeby wyjść na zewnątrz, pozwiedzać, poczuć atmosferę Paryża. Tak to wygląda. Przejdźmy do transformacji rynku pracy, o której zaczęłyśmy mówić, o takich głównych trendach, które w tej chwili się pojawiły, bądź rozwijają. Chciałabym porozmawiać o grywalizacji. To jest moim zdaniem fascynujący temat, bo to jest wykorzystywanie elementów gier i technik projektowania gier w kontekście, który jest niez wiązany z grami. I tu jest dosyć duże zastosowanie grywalizacji w kontekście powiedziałabym takim HR-owym związanym np. z rekrutacją, z onboardingiem i przyglądałam się wielu przykładom, które już mają miejsce. Wiele firm stosuje grywalizację. Jako przykład podam zachęcanie pracowników do powrotu do biur. Taką wizualizację, grę przygotował mBank. Jest selekcja kandydatów do działu doradztwa finansowego, którą prowadzi Deloitte właśnie w ten sposób. Czy program rozwojowy Lider Przyszłości w Leroy Merlin. Procesy kreatywne, brainstorming, edukacja, spotkania online... czy możesz właśnie wprowadzić naszych słuchaczy w to, czym jest grywalizacja?

Jowita Michalska:

Tak, dokładnie o tym powiedziałaś. Pokazałaś wszystkie punkty styku, najciekawsze i najważniejsze w grywalizacji. Grywalizacja wykorzystuje naszą potrzebę sprawdzania się, jak jestem dobry, też trochę wprowadzanie pewnych elementów rozrywki do pracy. Nie ma w tym nic złego. Wszystko jest w tym bardzo dobre. I teraz kiedy chcemy zwiększyć zaangażowanie, a to jest taka stała bolączka HR-owców: dlaczego to zaangażowanie nie skacze powyżej takiego i takiego punktu ?, gamifikacja jest jednym z takich bardzo dobrych narzędzi do zwiększania zaangażowania pracowników w dany obszar, jeżeli dobrze to poprowadzimy. Wiemy o tym, że są narzędzia. Każdy pracownik ma telefon, każdy pracownik coś tam na tym telefonie codziennie może zrobić, zdobyć jakieś punkty. To się też bardzo łączy z tymi wszystkimi procesami wellbeing-owymi czyli takiego dobrostanu pracowników, który jest dla nas bardzo ważny dzisiaj, też dla HR-owców, bo mówimy sobie OK, pracownik musi się dobrze czuć w miejscu pracy, musi lubić to miejsce. Wczoraj mieliśmy spotkanie z moim zarządem, gdzie dla nas to jest bardzo ważne i mówimy, że nadal są firmy, gdzie ludzie mówią, że: ja tylko przychodzę do pracy, muszę odbębnić swoje, zrobić wyniki, dostać największą, możliwą premię, zawinąć się a relacje buduję w domu. Ale to jest nieefektywne w dłuższej perspektywie.. Chcemy, żeby pracownik przychodził z radością do pracy i robił pewne rzeczy też chętnie. Jednak nie wszystkie te rzeczy są takie super fajne bez grywalizacji. Tak jak mówiłaś, te wszystkie procesy onboarding-owe mogą być bardzo ciekawe, mogą super zachęcić pracownika, spowodować, że ma taki dodatkowy strzał energetyczny wchodząc do organizacji. To jest dla nas super ważne. Chcemy, żeby ludzie po tym pierwszym tygodniu, dwóch, zależy ... onboarding różnie wygląda w różnych organizacjach, nie tylko dostał t-shirt z napisem na plecach z firmy, ale żeby go potem chciał dumnie nosić, to musi coś ciekawego otrzymać. Więc te wszystkie gamingowe projekty... Oczywiście rozmawiając o metaversum, rozmawiając o VR-owych okularach, o okularach do rozszerzonej rzeczywistości, to zobacz jakie się pole manewru pojawia ogromne.

Jeżeli mamy firmę globalną, z której jesteśmy dumni, że ona jest globalna, to możemy robić onboarding nowych pracowników codziennie w globalnej atmosferze. Czyli oni wszyscy mogą się widzieć właśnie w tych VR-owych okularach. Mało tego, mogą być na wystąpieniu globalnego prezesa czy prezeski, gdzie to jest osoba, która jest zazwyczaj taka bardzo motywująca dla tych ludzi. Jeżeli to są wielkie firmy, jeżeli to są jakieś duże organizacje, które mają super fajnego lidera na czele, to chcemy zobaczyć jego wystąpienie, chcemy zobaczyć, jak on czy ona do nas mówią i to jest możliwe w tej przestrzeni. Więc grywalizacja zarówno może takie dawać doświadczenie dodatkowe, którego nie jesteśmy w stanie bez niej dać. Ale oprócz tego, może to powodować codzienne ruchy, wprowadzać pewną taką fajną rutynę do projektów technologii. Tego nie da się nauczyć na jednym spotkaniu.

Ja odczarowuję zawsze to sformułowanie "transformacja cyfrowa". Mogłabym sama już nim wymiotować, bo od ośmiu lat właściwie cały czas je słyszę i często nasi partnerzy i klienci poruszają się w takim wąskim słownictwie. Wszystko, co się tyczy transformacji prawa, ogarniają trzema sformułowaniami. Chciałabym odczarować, że właśnie cyfrowość jest jednym z elementów ale ta transformacja ludzi jest bardzo ważnym, kluczowym... Dzisiaj wszyscy się borykamy ze zmianami kultury organizacji, ze zmianami sposobu myślenia pracowników, jeżeli mamy podpięte pod to też różnego rodzaju właśnie grywalizacyjne elementy albo coś, co jest też powtarzalne.

Na początku pandemii przygotowaliśmy ale też musieliśmy zrobić destrukcję wewnątrz naszej organizacji, bo przed pandemią nikt nie był zainteresowany online-owymi kursami o transformacji cyfrowej. Dzisiaj najlepiej sprzedający się na nasz produkt to jest kurs Digital Transformation Expert, który jest edukacją asynchroniczną, gdzie robisz to we własnym zakresie, we własnym tempie ale masz możliwość codziennie przez pół godzinki sobie coś słuchać, coś oglądać, kliknąć na platformie, że zrobiłaś coś nastepnego, po każdym module zdać egzamin, jakąś tam sobie dodatkową rzecz zrobić. I potem możesz skończyć w dwa tygodnie, możesz skończyć w miesiąc, możesz w trzy. To jest super fajne dla matek z dziećmi, bo polożysz dzieci spać i mówisz: Dobra, teraz mam pół godzinki to sobie zrobię ten kursik albo coś sobie zrobię w sobotę. Nie do wszystkiego są potrzebni inni ludzie. Czasami to jest bardzo deklaratywne, dlatego że nam bardzo często przy różnych rozmowach na temat projektów, (dużo prowadzimy rozmów zanim przygotowujemy np. jakiś kurs czy jakąś właśnie formułę nowej edukacji), rozmawiamy z HR-owcami, z biznesem, bo to do biznesu są kierowane nasze programy właśnie edukujące w technologii, i mówi się: tak, ale wszystko musi być interaktywne. Potem często jak planujemy element interaktywny, nikt z tego nie korzysta. Wykładowca dyskutuje, a tej dyskusji wcale tak dużo nie ma. A potem się okazuje, że te asynchroniczne wszystkie rzeczy, tam gdzie sobie idziesz swoim tempem po kursie a oprócz tego, masz te elementy właśnie takie, że musisz coś tutaj zdać, musisz coś to jakiś punkcik zdobyć to Cię przepuszcza dalej, że ludzie to lubią robić, bo robisz to we własnym tempie, bo się uczysz, planujesz sobie ten czas, tak jak chcesz.

Ja wstaję o piątej rano. Nie każę wszystkim. Ja między piątą a siódmą obrabiam taką masę roboty. I u mnie też ludzie są przyzwyczajeni w zespole, że ja między piątą a siódmą wysyłam maile i nie oczekuję, że między piątą a siódmą ktoś na nie odpowie. Ale tu jest moja przestrzeń. Ktoś jest nocnym markiem, sową i między dwudziestą drugą a pierwszą w nocy to robi. Więc to też jest fajne, że w tych wszystkich elementach my dajemy pracownikowi fajne ciekawe narzędzie, które też go angażuje, pozwalamy mu trochę samemu sobie zagospodarować ten czas.

Monika Ciesielska:

Moim zdaniem tutaj słowem klucz jest elastyczność, elastyczność ze strony pracodawcy względem,tego, że każdy z nas jest jednak zupełnie innym typem, inaczej funkcjonującym. Ty wstajesz o piątej rano. Ja lubię pracować w nocy. Wtedy jestem może nie najbardziej efektywna ale wtedy po prostu mam czas na to, żeby pewne tematy nadgonić.

Jowita Michalska:

Polecam spróbować się przestawić. Dla mnie to była największa zmiana intelektualna w życiu.

Monika Ciesielska:

Szczerze powiedziawszy, nawet nie musisz mnie przekonywać, bo ja wiem, że to jest dobry kierunek ale sama jestem teraz w trakcie takiego kursu, ponieważ postanowiłam się nauczyć Instagrama i social mediów, jak je stosować pod kątem promowania moich podcastów. I właśnie jestem na takim kursie, który jest podzielony na pewne bloki. Ja sobie biorę tyle lekcji w ciągu dnia, ile jestem w stanie wykonać i idę po troszku dalej, bez żadnego takiego napięcia, że muszę pewne rzeczy zrobić tu i teraz. I właśnie a propos tej elastyczności.... tym trendem, o którym myślę, że warto powiedzieć, o którym zaczęłyśmy mówić, bo mówiłyśmy o podróżach służbowych, są ci "cyfrowi nomadzi". To jest coś przed czym bronią się firmy, wiele firm się broni. Dużo o tym mówimy ale to nie znaczy, że to wszędzie jest stosowane, workation, które jest przecież tak bardzo wygodne. W tej chwili są firmy, tutaj podam jako przykład firmę Netguru. Wszyscy jej pracownicy pracują zdalnie i mają świadomość tego, że tutaj na pewno zabraknie integracji, zabraknie budowania przynależności do firmy. Ale można temu zaradzić. Stworzyli "workation hubs" i to im świetnie działa. W pięknych okolicznościach przyrody, na Mazurach, na Kaszubach spotykają się ludzie na takich turnusach kilkudniowych i wspólnie ze sobą pracują. I śledzę ich na Instagramie. Jestem zachwycona tym, jak oni naprawdę ze sobą pracują. Wieczorami organizują sobie ogniska, grają na gitarze więc poznają się. Później będzie im przyjemniej pracować. Natomiast chcą wrócić do pracy zdalnej. To jest jedna rzecz. Pamiętam że wspominałaś, być może, w którymś ze swoich webinarów o "15-minutes concept" czyli dostępność biura w odległości nie większej niż 15 minut dotarcia do niego.

Jowita Michalska:

Tak, to jest w ogóle koncept stary jak świat, bo on nie powstał teraz, natomiast teraz wydaje się być adekwatny. Tak a propos Netguru, pozdrawiamy ciepło Olę Paszkiewicz, która tworzy ten cały system. Myślę, że pionierami, którym warto się przyglądać, są organizacje, które mają bardzo duże wyzwanie z utrzymaniem pracowników. To są pracownicy najbardziej atrakcyjni na rynku, czyli to są software inżynierowie, to są projektanci właśnie w obszarze gamingu, to jest w ogóle całe szeroko pojęte IT, programiści. I tam ta dbałość i takie przyglądanie się potrzebom pracowników i spełnianie rzeczywistych ich potrzeb jest dużo większa. Tam są też pracownicy dużo bardziej, powiedzmy sobie, "przyzwyczajeni" do tego, że dostają dużo benefitów. Już ta przysłowiowa palma i cukierki na recepcji niekoniecznie są tym, czym się zadowolą. Już mają śniadanka, już mają to wszystko w opcji. Ale też myślę, że te firmy najszybciej diagnozują, co jest rzeczywistym spełnieniem realnych potrzeb pracowników też w obrębie pracy, dlatego że my niekoniecznie całe życie pracownikom chcemy zapewnić lepsze. Chcemy też pracować w obszarze pracy, żeby im się lepiej pracowało razem, żeby byli bardziej efektywni, żeby potrafili lepiej zintegrować pracę ze swoimi potrzebami życia prywatnego.

Wiele osób w tych firmach mówi, że docenia tą pracę zdalną, dlatego że po pierwsze, akurat programistom dużo łatwiej się pracuje zdalnie. Mogą się bardziej skupić. Wcale niekoniecznie chcą siedzieć obok siebie z tymi wszystkimi, wielkimi monitorami w jednym biurze. Mogą też dzielić ten czas lepiej, bo oni często nie pracują na konkretną godzinę, więc mogą podzielić lepiej ten czas na przykład na opiekę ojców nad dziećmi małymi, bo oni mogą pracować potem w nocy, więc też mogą kawałek dnia wziąć z opieki nad dziećmi, co jest fantastyczne, co powoduje też większy link z rodziną, co powoduje, że ten człowiek jest szczęśliwszy, co powoduje, że jest lepszym pracownikiem. Różnego rodzaju workation... czyli zaplanujemy wcześniej koncepcję dla pracowników taką, że mamy ośrodek, który dofinansowujemy w górach i ośrodek który dofinansowujemy nad morzem i jeszcze staramy się zachęcać, żeby zespoły jechały w tym samym czasie, żeby się integrowały ze sobą albo osoby z bardzo różnych części organizacji. To zależy jaki mamy cel. My też jesteśmy w stanie adresować pewne cele w organizacji, pewne nasze wyzwania w dużo fajniejszy, ciekawszy sposób. Bo jeżeli uważamy, że na przykład jest kiepski przepływ informacji w organizacji i jesteśmy bardzo silosowi i mamy bardzo słabą współpracę pomiędzy biznesem a IT, co jest jednym z kluczowych elementów w transformacji, to poślijmy ich razem na workation. Spowodujemy, żeby oni ze swoimi rodzicami byli razem. Zaczną gadać, zaczną współpracować. Mnóstwo jest możliwości. Szukajmy w tym portfolio możliwości!

Ja zawsze uważam, że przeciwności przynoszą możliwość. Zawsze mi się to sprawdziło. Digital University chociażby w pandemii, w pierwszym miesiącu, nie zarobiło ani złotówki, tak jak prawie większość firm poza tymi, którzy ofiarowali zdalną komunikację. Ale od początku pandemii rozwinęliśmy się i urośliśmy, bo to jak się zmienił rynek, to jak my mogliśmy się do niego dostosować spowodowało, że urodziła nam się supernowa gama produktów. To są dzisiaj świetnie dopasowane do potrzeb tego, jak wygląda rynek a wcześniej by nie były. Więc też polecam branie tych wszystkich assetów i możliwości tej całej różnorodności. I tam naprawdę można wiele skorzystać, bo rzeczywiście wyzwaniem w tej transformacji cyfrowej jest ta część transformacji, czyli to żeby zbudować nową zwinną kulturę, żeby ludzie się otworzyli, żeby byli chętni do tych narzędzi. To niech ich zaczną używać tak naprawdę trochę niechcący czasami. Wprowadzajmy im te nowe rzeczy i niech zobaczą to od strony korzyści. Pamiętajcie najpierw maskę sobie, potem dziecku, jak w samolocie. Bardzo lubię ten odnośnik i zawsze mówię: Ty jako lider musisz się przestawić, musisz to zrozumieć, musisz to polubić, wtedy inaczej to podasz ludziom.

Monika Ciesielska:

Porozmawiajmy o zawodach przyszłości, bo to jest moim zdaniem bardzo duża zmiana, która nas czeka. Pytanie w jak długim czasie, jak szybko to się wydarzy. Sola Osinoiki, Dyrektor Technologii w Naspers uczula firmy na potrzebę przygotowania na różne scenariusze przyszłości i mówimy tutaj o wyposażenie w kompetencje cyfrowe wielu pracowników. Ja tutaj jeszcze przytoczę badania, które przeprowadził Deloitte, który mówi o tym, że 53%firm globalnie szacuje, że ponad połowa wszystkich pracowników firmy będzie wymagała przekwalifikowania w ciągu najbliższych lat. Mówi się o tym, że automatyzacja doprowadzi do zlikwidowania aż 75 milionów miejsc pracy ale powstanie jednocześnie 133 miliony nowych. Więc to jest taki bardzo bilans na plus. Natomiast moje pytanie jest takie: co już powinno zacząć się dziać? Takie pytanie dotyczące bardzo mocno HR-u, w jakim kierunku pójść, żeby się na to przygotować, bo to się dzieje.

Jowita Michalska:

Wiele wątków poruszyłaś. To spróbujmy jakoś tak je usystematyzować. Pierwsza sprawa jest taka, że badania które cytujesz, to są akurat Światowe Formy Ekonomiczne, badania The Future of Jobs 2020. Myślę, że grubo nieaktualne, dlatego że te cyfry pewnie trzeba pomnożyć przez dwa.

Monika Ciesielska:

Ok.

Jowita Michaska:

Początek 2020, to jest sprzed pandemii praktycznie badanie, więc myślę, że ta skala niezwykle rośnie. Ale tu warto zwrócić uwagę przede wszystkim na różnice czyli, że jeśli boimy się utraty pracy, to pomyślmy o tym, że dużo więcej miejsc pracy tak czy siak, bez względu na to ile ich będzie, dużo więcej miejsc pracy się pojawi niż zniknie. Ta tendencja będzie na pewno trwała jeszcze wiele lat. Więc kluczem jest to przekwalifikowywanie się. My byliśmy przyzwyczajeni do zasuwania w tym chomiczym takim kółeczku. Wszystkie korporacje to zawsze robiły... robiliśmy... byliśmy też OK: kolejny kwartał trzeba zamknąć w tym tygodniu z podsumowaniem, zasuwamy, zasuwamy... Pamiętam nasze pierwsze rozmowy z różnymi partnerami, mądrymi, z doświadczeniem HR-ami, ktorzy mowili: "Nie, nie pani Jowito, no gdzie taki dwumiesięczny program edukacyjny dla naszych pracowników? Oni mogą tam na pół godziny, raz w tygodniu, oni muszą pracować!". OK ale częścią ich pracy, i tak musimy myśleć dzisiaj, częścią ich pracy musi być transformowanie siebie. I tak samo to powinien być obowiązek HR-u, organizacji czy CEO czy ich lidera. Ale drugie tyle to powinna być odpowiedzialność ich, czyli JA muszę znaleźć czas na reedukację, JA muszę znaleźć czas na ten sławny "upskilling, "reskilling" czy jakkolwiek to chcę nazwać. A tak naprawdę JA muszę znaleźć ten czas na wrzucenie malutkich częstych pigułek wiedzy do mojego życia, bo inaczej po prostu w pewnym momencie stanę się nieadekwatny nie tylko do swojej organizacji ale do rynku... do rynku! I teraz JA muszę sobie wziąść swój kalendarz...

Ja zawsze robię ze wszystkimi moimi warsztatującymi się eksperyment. Mowię: "Proszę sobie otworzyć kalendarz za trzy tygodnie. Kto ma za trzy tygodnie nadal gęsto, to za półtora miesiąca i proszę, sobie tam wstawić na twardo, cykliczne trzy razy po dwadzieścia minut i nigdy tego nie likwidować. Tylko przez te trzy razy dwadzieścia minut właśnie, zamykać wszystko, odkładać wszystko i ... pigułka wiedzy. I teraz ta pigułka wiedzy to może być właśnie robienie jakiegoś fajnego ciekawego kursu asynchronicznego. I bardzo gorąco polecam się w takie rzeczy zaangażować, czyli nauczyć się podstaw technologii, żebyśmy MY byli w stanie w tym świecie egzystować, żebyśmy MY byli w stanie rozumieć, dokąd sami powinniśmy pójść, to musimy tak nieco na porządniejszym poziomie niż w głupim artykule, który nam się wyświetli w online-ie, wiedzieć, co to jest sztuczna inteligencja, co to jest chmura, co to jest internet rzeczy, co to znaczy, że się automatyzują i robotyzują procesy w pracy. Te wszystkie rzeczy musimy wiedzieć na keysach, rozumieć... I takie kursy też są. My też takie kursy mamy, gdzie przez taką podstawę wiedzy i wtedy jak tą podstawę wiedzy już mam, to dużo łatwiej mi jest samemu się uczyć, bo łatwiej mi jest ziarna od plew odróżnić .

Dzisiaj jest tylu ekspertów od nowych technologii, że czasami jestem zaszokowana jak widzę kolejnych, nawet osoby, które czasami gdzieś tam przewijały mi się wcześniej, czymś innym się zajmowały... Jest na to moda i trzeba to rozumieć, wiedzieć ale nie każdego, kto mówi o technologii trzeba słuchać jak profeta, osoby, która jest wyznacznikiem wiedzy, bo wiele z tych osób nie jest. Czasami to są osoby, które nawet coś wiedzą ale nie do końca np. sprawdzają dane albo korzystaja z danych, ktore mogą nas wprowadzić w błąd. Czyli ta podstawa wiedzy, tej merytorycznosci, musi być. Jeżeli my mamy zastanowić się, w którym kierunku się chcemy przekwalifikowywać, to oczywiście świetne organizacje robią to dla mnie, czyli proponują mi extensions do mojego stanowiska, czyli jeżeli jestes marketingowcem tradycyjnym to teraz będziesz digital marketingowcem, czyli to znaczy, że musisz się nauczyć platform, musisz się nauczyć influencer-ów, musisz się nauczyć które na której platformie, co do czego, musisz się nauczyć integracji narzędzi itd... , itd. ... Jeśli jesteś w finansach, to musisz poznać przeróżne programy, które Ci są w stanie zautomatyzować część twojej pracy i jednocześnie pokażemy Ci w organizacji, gdzie Cię przekierowujemy, bo my myślimy OK, zautomatyzują mnie, nie będę potrzebny. Zupełnie nie! Zautomatyzują tę operacyjną część, czy też żmudną, czy taką do pamiętania część mojej pracy, w związku z czym ja będę się mógł lub mogła oddelegować do ciekawszych zadań np. bycie częścią procesu transformacji.

HR-ry dzisiaj powinny zautomatyzować cokolwiek się da, bo muszą prowadzić transformację w organizacji, muszą przebudowywać kulturę organizacji i 90% ich myślenia powinno iść w tym kierunku, że muszą analizować, jak im to idzie. Muszą cały czas robić update tego, co się dzieje w organizacji, bo to że zaplanujemy sobie dwuletni proces transformacji, to on na pewno się nie skończy w taki sposób, jak go sobie zaplanujemy day one. On się będzie wielokrotnie zmieniał i musimy trzymać rękę na pulsie, rozumieć ten proces, pulsować nim, wchodzić w różne części organizacji. My jesteśmy naprawdę na początku drogi. My sobie tych digital liderów ustalamy teraz, czy tam ninja, zależy jak to się tam nazywa w różnych organizacjach. To jest zazwyczaj kilkadziesiąt osób albo kilkaset. To jest początek, wierzchołek takiej góry, którą musimy prowadzić. Tu musimy się uwolnić, więc przede wszystkim musimy mieć czas na to, żeby się dokwalifikowywać, żeby się douczać. Musimy zacząć mieć na siebie pomysł, jak ja w tej transformacji gdzieś się zaczynam widzieć. Można skorzystać z wiedzy firm albo można obejrzec 10 moich Digitalks-ów albo kogoś innego, kto się tymi tematami zajmuje, posłuchać ale robić to sukcesywnie.

Ja np. tak mam, że planuję. Robię to codziennie dlatego, że wiedza jest też moim zawodem. Natomiast wystarczy naprawdę 3 razy w tygodniu po dwadzieścia minut. Tylko nie jest tak, że jak mam te dwadzieścia minut i zaczynam szukać tej wiedzy. Nie! Muszę wiedzieć, że ja obejrzę sobie tego TEDx'a albo posłucham sobie tego podcastu. Mam to gdzieś zachowane, polikowane. Ja na przykład używam bardzo już dzisiaj w sumie starej, takiej aplikacji, która się nazywa Pocket czyli kieszeń i ja tam po prostu składuję sobie rzeczy, które mnie zainteresowały we wtorek a obejrzę je dopiero w piątek i mam tam już gotowe rzeczy, które chcę obejrzeć, posłuchać... sławne podcasty, które na spacerze z psem czy z koniem odsłuchujemy. Tak, ten czas się da znaleźć. Tylko my musimy też chcieć. Ale tak jak mówię, warto zdobyć tą taką podstawę, bazę wiedzy, bo wówczas jesteśmy w stanie rozumieć, czego się chcemy dalej uczyć.

Monika Ciesielska:

W stu procentach się zgadzam. I w końcu ja przygotowując się do naszego podcastu też odsłuchałam mnóstwo Digitalks. I właśnie polecam takie podejście do tematu. Do jednego konkretnego znajdźmy wiedzę, którą uznajemy za interesującą i zaplanujmy sobie, przygotujmy się do tego, że przejdziemy przez ten materiał. To jest super konieczne. Ja nie chcę straszyć ale myślę, że trzeba uświadamiać, że część zawodów faktycznie zniknie z rynku pracy. Zawody asystenckie, zawód księgowego, audytorskie zawody ale też np. kierowcy tirów. Nie miałam o tym pojęcia.

Jowita Michalska:

Oczywiście tiry już dzisiaj bezzałogowe jeżdżą. Zresztą jest duże wyzwanie z kierowcami tirów i autonomiczne tiry testowo jeżdżą po całym świecie w tej chwili. W Polsce też się taki projekt dzieje, tak ostatnio słyszałam... Radiolog, to też jest zawód po pierwsze trochę szkodliwy dla wykonującego, po drugie łatwo go zautomatyzować. Już dzisiaj sztuczna inteligencja dużo lepiej czyta naszego rentgena i jest w stanie szybciej, z dużo większą skutecznością wyłapać coś nieprawidłowego niż lekarz.

Miałam w zeszłym tygodniu bardzo ciekawą debatę zresztą z wybitnymi profesorami medycyny, czynnymi też lekarzami. Oni fantastycznie byli zaawansowani już w tematach technologicznych. Wielu z nich korzysta na co dzień z takich technologicznych wynalazków, wielu z nich jest pionierami nie tylko w Polsce ale w Europie. To się już dzieje w mnóstwie obszarów, ten styk z technologią zaczął fantastycznie działać. To że w naszym obszarze jeszcze nie działa, nie znaczy, że nie ma możliwości. To znaczy, że my jeszcze o nich nie wiemy.

Monika Ciesielska:

Zgadza się. Wśród tych zawodów zaskoczyło mnie, że faktycznie znikną prawnicy. Mogą zniknąć prawnicy i dziennikarze na przykład. A ja od siebie dodam, że w mojej opinii znikną również rekruterzy.

Jowita Michalska:

Tak, tak, pewnie tak...

Monika Ciesielska:

... a już na pewno reasercherzy, dlatego że sztuczna inteligencja pomoże nam w przeszukiwaniu rynku, w takim pierwszym kontaktowaniu kandydatów. I o ile potem jeszcze dużo mówi się o tym, że ta obserwacja mowy ciała, takie czucie człowieka jest ciągle jakby nadrzędne, szczególnie na wyższym szczeblu, w pewnym momencie dojdziemy do punktu, w którym również i to będzie można w jakiś sposób zautomatyzować

Jowita Michalska:

Jest już bardzo dużo projektów tzw. empatycznej, sztucznej inteligencji z dużym sukcesem zresztą robionych na świecie. Moją ulubienicą w tej tematyce jest Dr Ranan el Kaliouby, która jest badaczką właśnie emocji przy użyciu sztucznej inteligencji. Wiemy o tym, że przy zdalnych spotkaniach, zataczając koło z powrotem do tego tematu, nie czytamy... nie czytamy mowy ciała. Widzimy jakąś buzię, która się też gapi zazwyczaj właśnie też w ten ekran. Tak więc całej masy elementów mowy ciała, tak jak my sobie dzisiaj tutaj siedzimy razem, jesteśmy w stanie zczytać, tak tam nie zczytamy. I teraz są już systemy sztucznej inteligencji, które nauczyły się naszego systemu emocji i są w stanie dużo szybciej i łatwiej wyłapać stan emocjonalny osoby. To jest tak samo, jak ja prowadzę bardzo dużo wykładów do osób, których nie widzę. Teraz oczywiście troszeczkę ruszyło to z powrotem, aczkolwiek ta część mojej pracy też jest ok, dlatego że ja czasami musiałam na godzinny wykład pojechać lub polecieć na drugi koniec Polski albo za granicę. Teraz robię to zdalnie i potem po tej godzinie mam czas dla dziecka swojego, mam czas dla siebie, mam czas dla wielu rzeczy, które ja chcę zrobić a niekoniecznie chcę pożytkować go na podróż. Natomiast mankamentem jest to, że ja nie czuję fali, nie widzę tych ludzi. Ja oczywiście przywykłam do tego i nakręcam się trochę czymś innym dzisiaj, żeby z energią podejść ale nie mam feet back'u. Nie wiem czy się podoba. Może jestem w połowie godzinnej prezentacji i na przykład ludzie są znudzeni. I teraz te odczyty już, sztuczna inteligencja jest w stanie mi pomóc zrobić, odczyty właśnie z emocji osób, które oglądają mnie albo słuchają, spadku atencji, wzrostu, rozproszenia, są w stanie mierzyć różne rzeczy. Mało tego, jest druga strona medalu, czyli sztuczna inteligencja już jest w stanie empatycznie w stosunku do nas się zachować, bo to jest tak, że nasze zachowania, nasza mowa pozawerbalna da się w pewien sposób też skatalogować. Sztuczna inteligencja uczy się z obserwacji. Czyli jeżeli na przykład ja, jak jestem zdenerwowana to mrugam lewym okiem powiedzmy albo nie wiem, tupię nogą albo tak jak mój brat macha nogą albo robi inne rzeczy, no to sztuczna inteligencja po jakimś czasie obserwacji jest w stanie zlinkować moje odczucia z moim zachowaniem. I wówczas jeżeli ma to z milionami ludzi, to jest w stanie to w pewien sposób pokategoryzować i wie, że tego typu zachowanie odzwierciedla tego typu emocje. I może po pierwsze dać nam znać i teraz ja wiem, że OK mówisz Jowita 20 minut i ludzie się rozproszyli. To powiedz dowcip, nie wiem, zrób ćwiczenie oddechowe, powiedz: "Dobra widzę że z jakichś przyczyn,...(...)", bo może być to ostatni wykład tego dnia, może to wcale nie chodzi o to, że ja po prostu coś tutaj farmazonię, tylko bardziej chodzi o to, że grupa jest zmęczona już na dzień dobry i wtedy "Słuchajcie, zróbmy coś razem...", albo opowiedz najpierw jakąś ważną historię, dlaczego ta technologia jest ważna i komuś uratowała życie, żeby skupić ich uwagę. Można żonglować tym wykładem, warsztatem po to, żeby efektywność jego była A na koniec dostajemy ten feet back właściwy: czy ja przynudzam, czy ja mówię ciekawie, fajnie, w którym momencie to coś zarezonowało z tymi ludźmi. Być może ja, na przykład, jestem nieadekwatna do branży i też ten feet back mi się przyda, jeżeli nie dzisiaj to na następny raz. Tak samo ze spotkań jeden na jeden dla sprzedaży, czy ten klient kupuje... A ktoś może mieć taką mimikę, ktoś może mieć taką. Jeśli teamsy są mi w stanie dać taką podpowiedź a za chwilę będą dawały, to jest super uzupełnienie mojego odczytania tego, jak to spotkanie poszło.

Z drugiej strony już technologia będzie mogła się w stosunku do nas empatycznie zachować. Moja amerykańska mentorka ma dwóch synów i zawsze narzekała mi, że oni się strasznie źle obchodzą z Alexą, w sensie wiedzą, że to jest technologia więc nawet w wieku 6 czy 7 lat niemiło się do niej odzywali albo krzyczeli. I ona mowi: "Słuchaj, bo oni tak będą się zachowywać też do ludzi potem". No i dzisiaj już ta Alexa jest coraz bardziej emocjonalna, bo dzisiaj już Alexa potrafi wychwycić, że ktoś do niej mówi w sposób niegrzeczny i powiedzieć: "Przepraszam ale czy mógłbyś się do mnie kulturalniej odzywać, jeżeli chciałbyś, żebym Ci włączyła twoja ulubioną muzykę." I to się dzisiaj już dzieje. Więc to nie jest tak, że sztuczna inteligencja będzie emocjonalna ale ona będzie potrafiła się w sposób emocjonalny zachować w stosunku do nas, w odpowiedzi na nasze emocjonalne zachowanie lub na nasze emocjonalne sygnały.

Monika Ciesielska:

Jak już jesteśmy przy tym temacie i to jest w sumie taki wątek, którym chciałabym zakończyć naszą rozmowę, to są kompetencje jutra. Właśnie jakie kompetencje powinniśmy w sobie rozwijać? To co udało mi się wyczytać to, że dosyć istotna jest kreatywność, krytyczne myślenie, rozwiązywanie złożonych problemów. Na co jeszcze powinniśmy postawić biorąc pod uwagę całą naszą rozmowę i to czego powinniśmy spodziewać się w przyszłości w kontekście transformacji, no tego wszystkiego, co się dzieje na świecie i transformacji rynku pracy?

Jowita Michalska:

To zanurzmy się trochę w tym, bo ja martwię się zawsze tym, że traktujemy te kompetencje przyszłości po wierzchu, czyli tak tylko wyczytujemy je i potem ludzie mówią: "Dobra, coś z tym trzeba zrobić. Trzeba być bardziej kreatywnym." Ale jak być bardziej kreatywnym? Kreatywność zresztą jest kompetencją przyszłości, odkąd ja się urodziłam a ja już trochę żyję na świecie. Umiejętność zadawania właściwych pytań, mega ważna rzecz. Dlaczego? Bo dzisiaj mamy wszystkie odpowiedzi. Wszystkie odpowiedzi mamy w Google. Wszystkie odpowiedzi mamy gdzieś właśnie w Alexsie, w sztucznej inteligencji. I teraz, to jakie pytanie zadamy, o co zapytamy, to determinuje jakość odpowiedzi, którą dostaniemy i naszą przewagę konkurencyjną. Więc jak myślimy o dzieciakach, to nie denerwujmy się, że one zadają dwa tysiące pytań. Promujmy tę cześć ich rozwoju. Cieszmy się, że nam zadawały pytania. Zachęcajmy do głębszego analizowania, zadawania ważniejszych, lepszych pytań. Nie pozwólmy w szkole zabijania tej kompetencji.

Kreatywność to jest poszukiwanie poza swoim schematem dzisiaj. Bo my kreatywność łączyliśmy przez wiele lat.... ja również, też pracowałam wiele lat, prawie 20 lat w korporacjach, w dużych organizacjach, które uwielbiałam i czasami tęsknię jeszcze za tą pensją, odkąd przeszłam do filantropii w dużej mierze. Ale pamiętam, że kreatywność była spłaszczana, spłycana do piątkowych Brainstorming Sessions, które nie są kreatywnością, bo poruszamy się w tym samym obrębie, myślimy zazwyczaj o rzeczach, o których myślimy od 20 lat biorąc pod uwagę elementy, które mamy do dyspozycji wewnątrz branży, wewnątrz organizacji, wewnątrz naszego kierunku. Czyli albo myślimy, bo jesteśmy w marketingu więc myślimy marketingiem albo nie wiem, finansami bo jesteśmy w finansach, myślimy branżą bankową, bo jesteśmy w branży bankowej albo myślimy branżą FMCG, bo jesteśmy w branży FMCG i patrzymy na naszą konkurencję i nie wychodzimy poza schemat.

A kreatywność dzisiaj polega na tym, że ja patroluje, co się dzieje na świecie. Widzę wielkie firmy technologiczne. Zastanawiam się, w jakie kategorie one wchodzą i z czego korzystają ludzie tam pracujący. Przyglądam się branżom, które się trochę szybciej rozwijają. Być może przyglądam się branżom, które są ciężką branżą produkcyjną. Może przyglądam się lotnictwu, które się musi bardzo aktywnie teraz zachować, bo zepsuła im się połowa rynku, cały biznes. I teraz przyglądam się, co oni robią, jak korzystają. Wychodzę poza swoją bańkę. Spotykam się z ludźmi, którzy są inni ode mnie. Mogą mnie naprawdę denerwować na początku, bo myślą inaczej i mówią co innego. Ja się z tym nie zgadzam na początku. Tak jak zawsze mówię, determinuje nas pięć otaczających nas najbliżej osób. Kto to jest? Przyjrzyjmy się temu. Nie mówię teraz, żeby wieloletnie przyjaźnie zamykać czy wyrzucać ludzi ze swego życia, których znamy od dziecka ale dobierzmy sobie osoby spoza naszego świata. My nawet na mediach społecznościowych w sześćdziesięciu procentach mamy ludzi z obecnej pracy, z byłej pracy albo takich, z ktorych se dziubków pijemy. Wymieńmy taką jedną osobę albo dołóżmy jedną osobę, która jest dla nas dysrubcją. Myślmy o tym, projektujmy. Projektujemy swoją przyszłość, projektujemy swoje życie, życie swoich dzieci, projektujemy przyszłość mojego zawodu.

My, jak mówi prof. Amy Webb, ktora też zresztą w tym roku będzie naszym gościem, bo staram się zapraszać tych wszystkich ludzi, którzy myślą sensownie o przyszłości i ją projektują. Profesor Amy Webb projektuje przyszłość, jest najważniejszą osobą w Stanach Zjednoczonych projektującą przyszłość. Ma kilkadziesiąt scenariuszy przyszłości, w różnych obszarach tworzy, pokazuje ponad 400 trendów technologicznych co roku, które głęboko wchodzą w biznes i pokazuje, gdzie one wchodzą i jak. W tym roku powstało 14 raportów podzielonych na kategorie technologiczne. I ona mówi: "Nie chcę, żebyś był przygotowany na wszystko ale chcę, żebyś był czy była przygotowana na cokolwiek się wydarzy." I teraz tylko myśląc o prognozach: a jak to się potoczy? jak się zmieni to? jak za dwa lata będzie wyglądać? Dyskutując z ludźmi na zewnątrz organizacji na te tematy, ten umysł projektanta, to jest bardzo ważna kompetencja przyszłości, to jest właśnie to wychodzenie naprzód albo na boki i myślenie, łączenie kropek, że tam się coś zdarzyło. Dlaczego Facebook zmienił nazwę na Meta oprócz tego, że Frances Haugen ich pogrążyła? Może też dlatego, że tu widzi rozwój biznesu, bo Facebook się kurczy jako platforma. Każdy by chciał mieć taki rozmach i stamtąd się kurczyć ale kurczy się, czyli trend już jest taki... Zobaczmy co robi Netflix. Netflix po raz pierwszy osiągnął maksymalny poziom swoich subskrypcji i po raz pierwszy w historii zanotował spadki subskrypcji, bo pojawiła się inna konkurencja. Pojawiło się to coś, coś się zaczęło dziać, to coś zrobiło... I teraz co my zrobimy będąc takim Netflixem? A my spójrzmy, jestem HR-owcem, w FMCG-u, popatrzę, co zrobił ten Netflix. Może oni będą mieć ciekawy pomysł? To zupełnie nie jest moja kategoria ale popatrzę, co oni zrobili. Może to mnie jakoś zapłodni myślowo? Tego typu rzeczy, złożone problemy, to jest coś, co nas odróżnia wciąż od technologii.

Sztuczna inteligencja uczy się na podstawie wzorców zaciągniętych z przeszłości i my możemy wyskakiwać do przodu. Bardzo wielu futurologów, takich osób które się zajmują produkcjami przyszłości, ma taką metodologię, między innymi, Profesor Markus Peschel z Uniwersytetu Wiedeńskiego, chyba najciekawszy kognitywista w tej części świata, niezwykle mądry człowiek. On uczy przyszłości poprzez taki wyimaginowany skok w przyszłość i spojrzenie do tyłu. To jest taka metodologia bardzo ciekawa, która troszkę oszukuje, pomaga naszemu mózgowi się zhakować, że tak powiem, żeby był w stanie pomyśleć w taki sposób. I teraz tak powinniśmy zacząć też myśleć, bo my musimy zaprognozować, my musimy stworzyć najciekawszy, najlepszy scenariusz przyszłości, w którym nam też będzie dobrze. Świat się przebudowuje, jak nigdy wcześniej nie przebudowywał się, z ingerencją w nas. Więc jeżeli my w tym przebudowywaniu nie będziemy mieli własnej części, własnego obszaru, własnego interesu, to my nie zbudujemy przyszłości, w której będziemy chcieli żyć. Bo nadal jest szansa, że zbudujemy to w całkiem niedalekiej przyszłości, bo to będzie perspektywa dziesięciu lat. Zbudujemy przyszłość, w której nikt nie będzie chciał żyć. I co my wtedy zrobimy? Elon Musk wybierze się na Marsa i jemu podobni. Ale cała reszta nie ma takich możliwości.

Tak na koniec taka zamykająca myśl, uczmy się koniecznie tej technologii, bo my musimy wszyscy,, my, my zwykli ludzie tak zwani, zbudować w oparciu o technologię tą przyszłość, w której będzie nam wygodnie, gdzie ta technologia nas wesprze a nie my ją zasliimy. I myślmy właśnie w taki sposób o tych kompetencjach przyszłości, że to jest przede wszystkim zmiana sposobu myślenia i przede wszystkim zmiana sposobu działania. To są naprawdę duże rzeczy.

Ja siebie hakuję. Tak o sobie mówię jako Jowita Michalska. Bardzo dużo eksperymentuję sama ze sobą, żeby sprawdzić czy mi to pasuje i chociażby ten wątek wstawania wczesnego. Całe życie uważałam się za nocnego marka. Siadałam o dwudziestej drugiej, jak już ogarnęłam wszystko i do pierwszej, do drugiej grzebałam i coś tam robiłam. Ale w pewnym momencie zaczęli mnie fascynować mnisi buddyjscy, ich filozofia, ich myślenie i to takie wczesne wstawanie. Przez pierwszy miesiąc byłam załamana. To było straszne na "chama" wstawać o piątej rano, tak na siłę.... w ogóle masakra. Ja się budzę czwarta czterdzieści pięć naturalnie, wyspana, w dobrej formie i ten rodzaj umysłu, który mam między piątą a siódmą rano, zanim nie zaczynam już działań domowych, to jest fantastyczny umysł, który mi pozwala dużo lepiej pisać, który mi pozwala lepiej zbierać myśli. Ja wszystko układam, wszystkie swoje prezentacje, wszystkie wykłady, warsztaty, nowe rzeczy, ktore projektujemy w Digital University, całą moją kreatywność ja opieram między piątą a siódmą rano i ona jest o 50% co najmniej lepsza, niż była wieczorem. Po pierwsze krócej to robię dlatego, że mam ten czas określony a nie, że mogę sobie dowolnie druga, trzecia o jeszcze sobie coś tam obejrzę więc lepiej, efektywniej pracuję. Umysł jest świeży. Prawie nikogo nie ma w przestrzeni wtedy, bo jest bardzo dużo ludzi, którzy coś robią wieczorem, w nocy wysyłają maile więc nadal jestem trochę w pracy. Nadal dostanę jakiegoś nowego maila, nadal ktoś tam coś publikuje. Ta przestrzeń poranna jest czysta. I gdybym sobie nie postanowiła akurat w tym obszarze się zhakować, czyli spróbować zupełnie inaczej niż myślałam do tej pory, to bym tego nie odkryła. My bardzo często mamy szereg schematów na swój temat, które są zupełnie nieprawdziwe, jak się spróbuje je zhakować. Ja byłam mięsożercą dzikim jeszcze 12 lat temu. Najpierw kupowałam pierś z kurczaka przysłowiowo a potem się zastanawiałam, co będzie na obiad. Nie tknęłam mięsa od 12 lat i jestem nim w ogóle nie zainteresowana. Nie interesują mnie mięsopodobne wegetariańskie produkty, ponieważ mięso nie jest mi potrzebne. Mam świetne wyniki badań. Mój organizm nie potrzebuje mięsa. A może by potrzebował ale chciałam się o tym przekonać.

Monika Ciesielska:

Wyszłaś poza schemat. Gdybyśmy miały tak podsumować...., bo powiedziałaś o tym że powinniśmy kreować swoją rzeczywistość, nie tylko płynąć z prądem, że powinniśmy być takimi "instant learners", czyli cały czas zdobywać wiedzę ale robić to w sposób różnorodny, czyli w różnych obszarach i wychodzić poza schematy, czy to jest coś, co chcielibyśmy przekazać liderom w tym niesamowicie szybko i dynamicznie transformującym się świecie?

Jowita Michalska:

I nie bać się tego, nie bać się, tylko przede wszystkim podejść. To nie znaczy, że tam nie ma różnych pułapek. Oczywiście to nie jest tak. Myślę, że nie jestem może nawet już dzisiaj bardzo wielką techno-optymistką, jestem pewnie trochę też techno-sceptyczką. Natomiast jestem otwarta, po prostu otwarta i z ciekawością spoglądam. Jjeżeli jesteśmy w stanie w sobie i potem w ludziach, którzy na nas patrzą, przekształcić niepewność w ciekawość, to jesteśmy w pierwszym wielkim kroku: niepewność w ciekawość. A to jest naprawdę blisko.

Monika Ciesielska:

Dziękuję Jowita. To była naprawdę fascynująca rozmowa.

Jowita Michalska:

Dziękuję bardzo za ten poranek.