Z Dorotą rozmawiamy o emocjach, których w ostatnim czasie mamy w sobie wiele. Nie wiem jak Wy, ale ja odczuwam lęk. Nie jest już tak dominujący jak na początku, gdy wybuchła wojna w Ukrainie, trochę go już zdążyłam oswoić. Drzemiący we mnie niepokój powoduje jednak, że nadal zadaję sobie wiele pytań, staram się przewidzieć co może się wydarzyć, a co za tym idzie, notorycznie sprawdzam wiadomości, czytam dziesiątki wypowiedzi ekspertów oceniających możliwości militarne Rosji, i analizuję jaki wpływ wojna wywrze na naszą gospodarkę.
Dzień dobry wszystkim. Witam w podcaście "Skrzydlaty HR". Moim gościem jest dzisiaj Dorota Minta psycholog, psychoterapeutka, ekspert potraumatycznego wzrostu, felietonistka i Prezes Fundacji STOMAlife. Dzień dobry Dorota.
Dzień dobry Moniko. Dzień dobry Państwu.
W Europie trwa wojna. I ja mówię to z pełną premedytacją, ponieważ wielu z nas właśnie w ten sposób postrzega konflikt, który w tej chwili dzieje się na Ukrainie, jako wojnę, którą Putin wytoczył całej Europie. I to co się dzieje w tej chwili, to można powiedzieć w zasadzie na całym świecie, wywołuje w nas sporo emocji. Jest to związane z tym, że jednak to dzieje się w zasadzie no tuż za naszymi oknami. Jest to bardzo blisko. Wywołuje to w nas wiele emocji zarówno pozytywnych jak i negatywnych. Ja starałam się to w jakiś sposób uporządkować, żeby też troszeczkę uporządkować własną głowę, szczerze mówiąc. Z jednej strony dużo jest w nas takiej dumy z tego jak zachowało się polskie społeczeństwo. Czujemy, że jesteśmy bardzo zjednoczeni. Rośnie w nas poczucie przynależności. No ja sama czuję się chyba dumna jak nigdy wcześniej z tego, że jestem Polką. Znajdujemy też ukojenie naszych emocji w działaniu , czyli w tym takim praktycznym wsparciu, którego udzielamy Ukraińcom. Z drugiej strony są emocje przeciwstawne, czyli tak naprawdę towarzyszy nam przez cały czas olbrzymi strach i obawa przed tym jak może wyglądać nasza przyszłość dlatego, że nie wiemy ciągle jak ten konflikt się rozwinie. W związku z tym, no nie wiemy też jak, wpłynie na naszą gospodarkę, czy my sami nie doświadczymy agresji zbrojnej w Polsce. Wojna sama w sobie jest przerażająca. Boimy się w tej chwili o siebie, boimy się o bliskich. No i rozważamy w głowie różne scenariusze. To powoduje, że wręcz, użyję takiego kolokwialnego stwierdzenia, że wręcz "nakręcamy się" tym, co się dzieje. Jak w tej tak trudnej sytuacji dla nas wszystkich radzić sobie z lękiem? Jak regulować nasze emocje?
Myślę, że trzeba zacząć od takiego pierwszego kroku, czyli dodania sobie zgody na to, że się możemy bać, że się boimy, że się niepokoimy o swoich bliskich, że nie rozumiemy też tego, co się dzieje wokół nas, bo myślę, że wielu z nas nie rozumie, nawet eksperci, analitycy nie potrafią zrozumieć co się stało, że wybuchła ta wojna. Więc pierwsza rzecz to jest lęk, druga rzecz to jest takie na chwilę zatrzymanie się i powiedzenie sobie, jak mogę zadbać o siebie samego. Wiem, że w tym takim entuzjaźmie, w tym pospolitym ruszeniu pomagania uchodźcom, które jest fantastyczne, zapominamy o sobie samych a mam poczucie niestety, że tych sił i tego entuzjazmu będzie nam potrzebnych na bardzo, bardzo długo. Dlatego trzeba, zanim ruszymy, usiąść i zastanowić się, jak możemy zadbać o siebie. To jest paradoks ale wielu z nas trochę się przećwiczyło z takiego radzeniu sobie z lękiem i z zagrożeniem w tej pierwszej fali pandemii w 20tym roku. Wtedy też spadło na nas coś takiego niespodziewanego, co zamknęło nas w domach, wywróciło do góry nogami nasz świat. Oczywiście nie jest to zagrożenie porównywalne z tym co jest w Ukrainie ale też nas to dotknęło.
Ja myślę, że warto sobie przypomnieć, co robiliśmy wtedy. Ja wtedy wielu osobom mówiłam, że trzeba zadbać o rytm naszego dnia, zadbać o rutyny, nie pozwolić sobie rozwalić tej naszej rutynowej rzeczywistości: praca albo nauka, jakieś konkretne czynności domowe. To jest czas, kiedy bardzo trzeba zadbać o to, żeby chociaż na pół godziny codziennie wyjść do najbliższego parku czy lasu i pobyć trochę z przyrodą nawet jeżeli to jest środek miasta. To są takie rzeczy, które pozwalają nam na takie ustabilizowanie się i na nabranie sił. Mam też takie przekonanie, że trzeba się trochę odciąć od informacji.
Ten temat też chciałam z Tobą poruszyć. Wiesz, ja powiem za siebie ale myślę, że mówię też za wielu, że ja po prostu nie mogę się oderwać od czytania newsów. Mam wrażenie, że jestem przyklejona po prostu do telefonu i sprawdzam co wydarzyło się w ostatnich minutach. To jest wręcz silniejsze ode mnie.
To jest tak, że dotyka to większości z nas, że przyskakujemy z kanału na kanał, radio, telewizja, internety. Ja zawsze proponuję, zresztą tak samo jak mówiłam wtedy dwa lata temu, że dobrze jest sobie wybrać jeden kanał telewizyjny, jedno radio i jakiś jeden czy dwa kanały internetowe, dbając o to, żeby to były solidne media, rzetelne, w których nie będziemy czytać fake newsów. Dobrze jest też robić coś takiego, żeby jeżeli chcemy przeczytać informację, czy obejrzeć w telewizorze, bo lubimy, czy posłuchać w radiu, żebyśmy to robili w sposób świadomy, czyli żeby nie było tak, że cały czas obok nas brzęczy radio z informacjami albo włączony jest telewizor z telewizją informacyjną a my niby coś robimy. Bo to jest tak, że te informacje do nas cały czas docierają, my je podświadomie gdzieś tam wyłapujemy i ten niepokój, ten lęk zaczynają trochę jak śnieżna kula być coraz większe. Więc myślę że taką ważną rzeczą którą musimy zrobić teraz, to jest dozowanie sobie trochę w taki świadomy sposób informacji. Co istotne, dobrze żeby te radio czy telewizor nie były włączone tak na zasadzie tła w domu, szczególnie wtedy kiedy mamy w domu dzieci, bo dzieci ten lęk przejmują. One też słyszą ten niepokój. Więc jeżeli mamy nawet małe dziecko, to też siądźmy z nim i raz posłuchajmy czy obejrzymy wiadomości. Natomiast nie pozwalajmy sobie na coś takiego, żeby cały czas sączyły się kanały informacyjne.
Jakie jeszcze mamy narzędzia, które mogłyby nam pomóc uspokoić gonitwę myśli, bo wspomniałaś o takich codziennych rytuałach, o tym żebyśmy właśnie zbyt często nie sięgali do wiadomości, o tym żebyśmy się przeszli na spacer. Podejrzewam, że rozmowa z najbliższymi też jest dosyć istotna, żeby gdzieś dać ujście tym emocjom, wygadać się. Co jeszcze możemy dla siebie robić właśnie po to, żeby o siebie zadbać?
Ja myślę, że to jest też taki moment, kiedy przypominamy sobie o takim obszarze naszego funkcjonowania czyli o systemie wartości. Zastanówmy się co dla nas naprawdę w życiu jest ważne, co się liczy. Porozmawiajmy o tym z kimś bliskim. Ja sporo, tak jak zresztą w początkowej afiliacji mojej powiedziałaś, zajmuję się takim zagadnieniem, które jest w patologii, może nie aż tak bardzo dawno obecne, bo około 30 lat, czyli potraumatycznym wzrostem. Są badania psychologiczne które mówią,że nawet jeżeli jesteśmy w oku cyklonu, to możemy podjąć takie działania, które spowodują że wyjdziemy z tego nie bardzo poturbowani. Wręcz nawet mówi się o tym, że niektórzy mają taki wzrost po przeżytej traumie. Taką jedną z rzeczy na której warto się w takiej sytuacji trudnej, traumatycznej skupić, jest właśnie takie skupienie się, trochę przyjrzenie się własnemu systemowi wartości. Taką kolejną rzeczą, która bardzo nam pomaga w odnalezieniu się w takiej trudnej sytuacji to jest uruchomienie czegoś co ja nazywam opiekuńczym kręgiem. To jest taka grupa ludzi, którzy są ,przy których się czujemy bezpiecznie, którzy są dla nas takimi ramionami ratunkowymi. Ale to też są takie osoby dla których my też stanowimy kogoś takiego, czyli mamy do czynienia z taką trochę regułą wzajemności. Natomiast jest na pewno tak, że te osoby dają nam poczucie takiego zakotwiczenia w rzeczywistości, która jest ogarnięta chaosem i takim poczuciem zagrożenia. To mogą być bardzo różne rzeczy, to może być osoba z którą właśnie pójdziemy na spacer, to może być ktoś z kim sobie porozmawiamy ale też może być osoba, z którą coś wspólnie zrobimy. I myślę, że skupienie się właśnie też na przypomnieniu sobie, jakie to są osoby wokół nas, jest bardzo ważne.
A jak zadbać o dobry sen? W tej chwili wiele osób skarży się na to, że ma problemy z zasypianiem, bądź śpi bardzo krótko, spacerują w nocy po swoich mieszkaniach, domach, zastanawiają się, co zrobić, jakie scenariusze wziąć pod uwagę. Co zrobić, żeby się położyć i faktycznie przespać tak zdrowo i dobrze całą noc? Bo jest nam to, wydaje mi się, niezbędne, biorąc pod uwagę, że lęk jest emocją, która jest bardzo wyczerpująca.
To jest taka triada: dobre odżywianie, ruch na świeżym powietrzu i dobry sen. Ta triada pozwalająca zadbać tak o nasz organizm, żebyśmy byli wydolni, żebyśmy mogli się koncentrować na ważnych rzeczach, żebyśmy mogli pracować. Jest kilka takich wlasciwie truizmów, które by należało przypomnieć, które większość z nas zna ale nie stosujemy. Czyli na pewno nie można zasypiać szczególnie teraz z telefonem w ręku i sprawdzać, jeszcze na dodatek przed samym snem, co tam się wydarzyło i kontrolować wiadomości. To jest też takie staranie się, żeby chodzić spać o tej samej porze, w naszym klimacie pewnie około 23ej dla dorosłej osoby. To jest optymalna pora, żeby było też tak, że wtedy kiedy się kładziemy do łóżka to skupiamy się na rzeczach, które są przyjemne. Są takie techniki relaksacyjne, których na przykład, przed samym zaśnięciem przypominamy sobie jakieś obrazy, wspomnienia, które kojarzą nam się z czymś dobrym, z czymś pięknym, z jakimś dobrym przeżyciem. Są techniki relaksacyjne. Ja moim pacjentom polecam treningi autogenne: trening autogenny Schultza i trening autogenny Jacobsona. Można znaleźć sobie ścieżkę dźwiękową w internecie. To są takie ćwiczenia polegające na rozluźnianiu i napinaniu mięśni w połączeniu z odpowiednim oddychaniem. Takie zrelaksowanie się przed samym snem jest bardzo ważne dlatego, żeby ten sen faktycznie miał potem dobrą jakość.
Porozmawiajmy też o tym, jak pomóc innym. Ale może najpierw spójrzmy na nasze własne otoczenie, szczególnie na dzieci. Ja sama jestem mamą siedmioletniej Zosi i odbyłam z nią oczywiście rozmowę dotyczącą tego, co się dzieje w Ukrainie. Natomiast to co mnie zastanawiało i starałam się zebrać sporo wiedzy na ten temat zanim do tej rozmowy doszło, to jak daleko w rozmowach z dziećmi możemy się posunąć . Jak daleko powinniśmy się posunąć?
Myślę, że tutaj obowiązuje naczelna zasada bycia z dzieckiem, wychowywania dziecka, czyli podążajmy za dzieckiem. Raczej prowokujmy dziecko do tego, żeby ono nam zadawało pytania. Ale też uważajmy, co dziecko mówi, w jaki sposób się bawi, szczególnie to mniejsze, jakie robi inscenizacje i wtedy odpowiadajmy na jego pytania. Prowokujmy też dziecko do opowiadania o emocjach. Sami mówmy, że się martwimy, że nas coś przeraża, ale że my jesteśmy tutaj w Polsce, jesteśmy bezpieczni, że wiemy co mamy zrobić ale też, że pomagamy im. To są takie rzeczy oczywiste. Ale myślę, że bardzo ważne jest przede wszystkim to co powiedziałam, podążanie za dzieckiem i szczerość emocjonalna.
Wspomniałaś o angażowaniu dzieci w pomoc, której udzielamy uchodźcom z Ukrainy. To wydaje się też sposób na to, żeby oswoić je z sytuacją. Wydaje mi się, że to jest taka lekcja człowieczeństwa również dla nich, o tym że warto pomagać, że należy to robić jeśli komuś jest źle, komuś jest gorzej niż nam, bo dzieci w tej chwili w Ukrainie są w bardzo trudnej sytuacji.
Ja myślę, że dobrze jest wtedy, kiedy po prostu siadamy w domu i rozmawiamy o tym, co możemy zrobić, jak możemy pomagać. Bo to jest tak, że nawet małe dziecko może mieć poczucie, że robi coś użytecznego. Pamiętajmy, że to pomaganie pomaga i osobom potrzebującym ale nam samym też, bo mamy poczucie, że robimy coś dobrego, że jednak mamy wpływ na rzeczywistość. Czujemy się przez to ważniejsi, mocniejsi. Dzisiaj trafiły do wielu polskich szkół dzieci z Ukrainy i myślę, że to też jest sposób na to, żeby pomagać tym dzieciom, czyli na przykład próba rozmów z dziećmi, które są w naszej szkole. Mam nadzieję, że rodzice też będą o tym z dziećmi rozmawiać, jak się czuły te dzieci, do których klas czy szkół trafiły dzieci z Ukrainy. Więc myślę, że to to są bardzo ważne rzeczy ale możemy też pokazać dziecku, jak pomagamy, czy wpłacamy na jakąś organizację pieniądze, czy kupujemy konkretne rzeczy, w jaki sposób tymi rzeczami zarządzamy. Myślę, że to są takie rzeczy, które dla naszych dzieci, oprócz tej traumy jaką jest wojna, będą bezcenne, bo pokazują, jak ważna jest solidarność, jak ważne jest mądre pomaganie. To jest myślę bardzo ważne.
Rozmawiamy dziś o emocjach i obawach, lęku, które są w tej chwili dominujące. A jak reagować na na czyjś smutek? Jeśli w sytuacji ,w której u kogoś widzimy cierpienie, otępienie, czasem nadpobudliwość, która związana jest z tym co się dzieje, co powinniśmy zrobić? Podejrzewam, że w pierwszej reakcji to pewnie byłaby rozmowa, po prostu podejście do tej osoby, zadanie pytania: jak mogę Ci pomóc? Natomiast czy powinniśmy, bądź moglibyśmy zrobić coś jeszcze?
To jest najważniejsze, co powiedziałaś, zapytać :"jak mogę ci pomóc?". Bo jedna osoba powie, słuchaj potrzebuję posiedzieć w samotności, inna osoba powie, potrzebuję jakiegoś zajęcia a trzecia osoba powie, pójdź ze mną na spacer. Myślę, że to pomaganie w tej sytuacji, w jakiej teraz jesteśmy, wymaga ogromnej uważności i wsłuchania się w potrzeby drugiej osoby. Ja też chciałam powiedzieć o tym, że te reakcje na traumę, na stres mogą być bardzo różne. To nie jest tak, że każdy płacze i jest smutny. Bywają osoby, które zamykają się w sobie, które na przykład nie chcą się rozebrać z płaszcza i kurtki, są takie, osoby, które będą milczały ale też będą takie, które będą opryskliwe czy wręcz nieomal agresywne. I nie możemy się obrażać, że ktoś jest niemiły i nie okazuje nam wdzięczności, bo my mu pomagamy przecież tak ładnie. Więc myślę, że tutaj przede wszystkim jest taka bardzo duża uważność i przyglądanie się tej osobie, której udzielamy pomocy albo osobie, która cierpi w jakiś sposób z powodu tego co się dzieje w Ukrainie i wychodzenie naprzeciw tym potrzebom.
Ja bym chciała jeszcze podkreślić jedną rzecz, ponieważ myślę, że część z nas może się znaleźć albo jest w takiej sytuacji, że wspiera Ukraińców, zaprosiło do swojego domu rodzinę z Ukrainy, bądź po prostu ma znajomych Ukraińców w Polsce, w końcu jest ich wielu i było ich wielu jeszcze przed rozpoczęciem agresji. Natomiast jeszcze jest kwestia Rosjan. Wyobrażam sobie, że może być tak, że w firmach czy po prostu w naszym otoczeniu, mogą być również Rosjanie, którzy są przeciwni temu co się dzieje, natomiast są w jakiś sposób marginalizowani, odtrącani, wrecz wyłączeni po prostu ze społeczeństwa. Sankcje, które są stosowane przez rząd mają doprowadzić do sytuacji, w której Rosja będzie na zupełnym marginesie świata. Obawiam się tego, że może być tak, że zaczniemy dokładnie w ten sam sposób marginalizować i odtrącać Rosjan, często w sposób zupełnie niewłaściwy, niekonieczny również... Co powinniśmy sobie uświadomić w całej tej sytuacji, która w tej chwili się dzieje?
Od razu w czwartek, w pierwszym dniu wojny miałam rozmowę z panią nauczycielką, która ma dzieci w drugiej klasie podstawówki i w tej klasie warszawskiej ma troje ukraińskich dzieci, miała już wtedy, i dwoje rosyjskich i rozmawiałyśmy o tym, jak rozmawiać z tymi dziećmi. Ja myślę, że też trzeba tu być otwartym ale i również uważnym. Mi się podoba, że w takiej narracji publicznej mówimy o wojnie Putina a nie o wojnie Rosjan. Mamy też taki odruch wsparcia dla tych, którzy są tutaj i się czują przytłoczeni tym, co się dzieje na Ukrainie. Pomimo tego, że są przeciwko Putinowi, czują się jednak winni, bo to ich kraj, ich ojczyzna napadła na Ukrainę. I myślę, że trzeba im pomagać. Ja wiem też, że na przykład wśród działań HR-owców, w firmach gdzie pracują i pracownicy ukraińscy i pracownicy rosyjscy, że pomoc psychologiczna została zaoferowana i tym i tym. Tam otwarcie się mówi: "Słuchajcie, tu z nami pracuje Andriej z Rosji i Irina czy Anna z Ukrainy." Myślę, że trzeba z nimi rozmawiać. Zapewne są różni. Starajmy się też nie wchodzić w takie pytania zbyt otwarcie, bo pewnie wśród tych Rosjan, którzy są w Polsce, są tacy, którzy uważają tą napaść rosyjską za słuszną .
Tak, tak oczywiście.
No to jest też tak, jak są sankcje, to też to nie będą nasi przyjaciele. Ale też mówić otwarcie: "Słuchaj nie mogę z Tobą rozmawiać na prywatne tematy, bo uważasz, że to jest wojna przeciwko demokratycznej Europie." Natomiast z moich takich kontaktów i z tego co mówią moi znajomi i pacjenci widzę, że większość tych Rosjan bardzo pozytywnie reaguje na to, jeżeli my powiemy: "Słuchaj, ja wiem, że to jest wojna Putina ale Ty jesteś w Polsce, mieszkasz tu 10, 5, 20 lat, pracujemy razem, dalej będziemy kolegami." Więc myślę, że trzeba po prostu otwarcie rozmawiać.
Wspomniałaś tutaj o tym, jak HR w dużych organizacjach, nie tylko dużych, średnich, małych, reaguje na zaistniałą sytuację. To o czym wspomniałaś, to w zasadzie można by podpiąć pod takie budowanie tolerancji. Jaka w Twojej opinii jest w tej chwili rola HR-ów w obliczu tego kryzysu? Czytałam ostatnio artykuł, który napisała Organizacja HR Influencers. I oni właśnie wspominali dużo w kontekście roli HR-u. Pisali o budowaniu tolerancji, o angażowaniu pracowników we wsparcie Ukrainie, czy właśnie o udzieleniu wsparcia psychologicznego. Obserwuję na LinkedInie, że wiele firm właśnie od tego zaczęło, od wsparcia psychologicznego w zasadzie wszystkich swoich pracowników bez względu na to, jaka jest ich narodowość. Ale też namawiają, żeby dbać o siebie. Co jeszcze byś dopisała do tej listy?
Ja myślę, że przede wszystkim dbanie o siebie, myślenie o innych. Mi się bardzo podoba, że coś co wydawało się, że nie jest polską specjalnością, czyli działanie w zespole, okazuje się, że jest, że my pomagamy zespołowo, że umieliśmy się zorganizować, że byliśmy szybsi niż nasze państwo, że potrafimy zamiast jechać siedemdziesięcioma samochodami na granicę, zrzucić się i wynająć autokar. Więc myślę, że to są bardzo takie ważne rzeczy.
Uczestniczyłam ostatnio w takiej dyskusji, czy mówić czy nie mówić, że się pomaga. Myślę, że mówić, bo po pierwsze to jest takie pokazanie właśnie, że jest nas więcej a taka "w grupie siła". Te opowieści o pomaganiu są inspirujące, bo ja miałam na przykład taką sytuację, że zadzwoniła do mnie znajoma, która mówi: "Przyjęliśmy do domu dzieci, Ukrainkę z małymi dziećmi. Jakie mamy im dać zabawki, bo one coś muszą mieć". I ona powiedziała mi, że ma ich w domu i pomaga. Nie udawała. Nie mówila ogólnie ale mnie to zainspirowało i razem z kolegą, który jest psychologiem dziecięcym, stworzyliśmy taką listę i umieściliśmy ją w naszych mediach społecznościowych. Stworzyliśmy listę dobrych zabawek dla dzieci, które do nas docierają z podziałem na wiek. Powieszone to jest na moim LinkedInie, więc jeżeli będziesz miała ochotę się tym podzielić to bardzo proszę. Właśnie takie reakcje są dowodem na to, że warto się też dzielić tym co robimy, żeby móc po prostu być skuteczniejszym. Ja udzieliłam owszem porady jednej osobie ale z tego zrobiło się coś, co jest dla wielu. I jak widzę jak to jest "szorowane" popularnie, to faktycznie się okazało potrzebne. Te dzieci potrzebują oczywiście schronienia, bezpieczeństwa, jedzenia, łazienki ale potrzebują też misia, albo gry, albo na przykład słuchawek, o czym mój kolega napisał, że czternastolatkowi to dajmy dobre słuchawki, żeby mógł posłuchać sobie muzyki. Tak więc myślę, że to jest bardzo ważne.
Wsparcie psychologiczne, ja myślę, że ono będzie bardziej potrzebne za chwilę. My dużo mówimy o wsparciu psychologicznym, o emocjach, ale na razie to jest tak, że to jest działanie na takiej wysokiej adrenalinie, taka walka o przetrwanie. A jak trochę się w cudzysłowiu "uspokoi", czyli że ci ludzie znajdą dom, wielu z nich znajdzie pracę, dzieci zaczną chodzić do szkoły, to wtedy przyjdzie ten kryzys. I dlatego my np. w Stowarzyszeniu Psychologów Polskich gromadzimy kontakty do ukraińskojęzycznych psychologów, których jest mnóstwo w Polsce. Niektórzy pracują tu od lat, a niektórzy przyjechali właśnie teraz, uciekając z Kijowa czy z Charkowa. Ale też wiem, że wiele instytucji zajmujących się pomocą psychologiczną, czy portali zajmujących się psychologią, uruchamia infolinie, przygotowuje kontakty, co jest bardzo ważne.
Czyli w Stowarzyszeniu Psychologów Polskich jesteście gotowi aby wspierać uchodźców. Czy możesz powiedzieć w jaki sposób można do Was zgłosić potrzebujących?
Trzeba napisać do nas na Facebooku: Stowarzyszenie Psychologów Polskich. Działają z nami koordynatoraki, które przekazują kontakty do tych psychoterapeutów na bieżąco. My też działamy z organizacjami pomocowymi: z Ukraińskim Domem, z Polską Akcją Humanitarną, z Forum Migracji ale też np. z firmą komercyjną, która jest platformą wellbeing-ową Mindgram. Tam przekazaliśmy grupę psychologów, do firmy medycznej Lux Medu czy do Damiana też jakąś kolejną grupę, bo oni tam otworzyli od razu infolinię ale potrzebują więcej ludzi, będą potrzebowali więcej. Stąd nasza aktywność, bo to potrafimy zrobić. Nie pomożemy sami fizycznie wszystkim. Na pewno lepiej, żeby osobom, które przeżyły traumę a są ukraińskojęzyczne, pomagał psycholog, psychoterapeuta mówiący w języku ojczystym. Taka pomoc jest skuteczniejsza. Teraz te rozmowy psychologów mają taki charakter interwencyjny. Tej psychoterapii będzie potrzeba za chwilę więcej. Ja też mam nadzieję, że ta wojna jednak się zakończy i że Putin się wycofa. Też trzeba pamiętać, że my będziemy tej gotowości do pomagania potrzebowali dawać jeszcze długo. Te traumy będą z ludzi wychodzić ale oni też będą potrzebować naszego wsparcia, żeby odbudować swój zniszczony kraj.
Ja myślę, że to wsparcie będzie naprawde potrzebne w długim okresie. My mieliśmy teraz w ostatnim tygodniu taki narodowy zryw. Wszyscy chcieliśmy pomagać i faktycznie robiliśmy to, nadal to robimy ale myślę, że też ta pomoc powinna być rozłożona w czasie, dlatego że to nie jest tak, że raz zakupimy leki i one już wystarczą, że raz coś, kogoś wesprzemy i to już wystarczy. My też powinniśmy się nastawić na to, że nawet jeśli to się skończy za tydzień, daj Boże, żeby tak było, to tak czy siak wszyscy ci uchodźcy, którzy już tutaj w Polsce są i którzy jeszcze do nas przyjadą, oni będą potrzebowali tej pomocy w dłuższym okresie i na to powinniśmy się przygotować. Natomiast chciałabym jeszcze wrócić do tego co powiedziałaś, czy mówić o tym, że pomagamy. Bo mam wrażenie, że trochę jest to poddawane ocenie, że jedni uważają, że drudzy chwalą się tym, że pomagają. Może warto powiedzieć głośno, że nie ma w tym nic złego, bo może być to zwyczajnie inspirujące dla innych, sposób, w jaki pomagamy, bo każdy z nas pomaga troszeczkę inaczej. Jedni kupują lekarstwa, drudzy przyjmują kogoś do domu, jeszcze inni proponują np. darmowe tłumaczenia w języku ukraińskim. Jeszcze ktoś inny właśnie świadczy usługi psychologiczne. Więc ja myślę że, i powiedzmy sobie to głośno, nie ma w tym nic złego. Opowiadajmy o tym jak to robimy, dlatego że być może podpowiemy komuś jeszcze jakieś inne ciekawe rozwiązanie.
Zdecydowanie tak! Ale też otwarcie sobie samym mówmy, na jaką pomoc nas stać. Otwarcie mówmy to tym uchodźcom, że np. możemy zaoferować lokum na dwa tygodnie i pomóc w kontakcie z organizacjami pomocowymi, które znajdą długofalowe miejsce do mieszkania. Czy mówmy, że niestety nie możemy pomóc w taki sposób ale właśnie mamy kontakty. Mówmy otwarcie samym sobie na co nas stać. To jest bardzo ważne, bo to co Ty powiedziałaś, ta aktywność będzie potrzebna bardzo długo więc nie spalajmy się w pierwszych tygodniach.
Ja myślę, że tutaj jeszcze warto podnieść jeden wątek, że bardzo dobre jest to, co robimy, róbmy to dalej ale nie zapominajmy też, że musimy funkcjonować w biznesie. W tej chwili to co ja obserwuję na LinkedInie, który jest portalem biznesowym, to jest zalew informacji dotyczących tego, co się dzieje na Ukrainie i tego, w jaki sposób różne firmy pomagają. I to jest fantastyczne. Natomiast zaczynają się pojawiać głosy, czy wypada mi, mi przedsiębiorcy, mi przedstawicielowi jakiejś firmy, czy wypada w ogóle mówić o innych rzeczach niż Ukraina w tej chwili? Czy możemy dzielić się tym, czy to jest w dobrym tonie dzielić się tym, co się dzieje w naszych organizacjach? Czy pochwalenie się własnym sukcesem jest na miejscu? Czy w ogóle wyrażanie radości, gdy obok cierpi tak wielu, jest w porządku?
Tak. Myślę przede wszystkim, że tak samo jak pomaganie jest ważne, tak samo dbanie o naszą gospodarkę jest teraz ważne, bo to jest coś, na czym moim zdaniem Putinowi zależy czyli na rozwaleniu naszego kraju gospodarczo ale też całej Europy. My musimy pracować, my musimy prowadzić biznesy po to, żebyśmy mieli jak pomagać, bo my możemy prowadzić swoje firmy. Niedawno miałam rozmowę z osobami, które zajmują się reklamą. Czy wypada reklamować? No ale jak nie będą reklamować, to nie będzie pieniędzy, nie będą sprzedawały się towary. Jak się nie będą sprzedawały, to z czego my będziemy pomagać? To my nie będziemy mieli pracy, będziemy wymagali pomocy. Ja myślę, że dbanie o gospodarkę, solidna praca, sprzedawanie produktów jest tak samo ważne jak pomaganie uchodźcom.
I ja myślę też, że nie powinniśmy wpadać w poczucie winy, jeśli nie jesteśmy w stanie tak jak ktoś na LinkedInie zaangażować się w stu procentach w wolontariat. Jedni mogą sobie na to pozwolić, inni niekoniecznie. I to wsparcie, o którym mówisz, wsparcie gospodarki, tego żeby to wszystko funkcjonowało nadal w miarę normalnie, dlatego że my dopiero co wyszliśmy z zapaści covidowej, odbudowujemy się gospodarczo. Więc pytanie czy w ogóle możemy sobie pozwolić na następny bardzo duży kryzys? Ja myślę, że i tak to co się dzieje w Rosji, te sankcje, które są narzucane, one też odbiją się na nas.
Ale oczywiście, że tak bo wielu przedsiębiorców miało biznesy z rosyjskimi firmami. Oni już stracili więc muszą tym bardziej zintensyfikować swoje działania, żeby zasypać tą
dziurę. Dzięki temu, że oni zarabiają, ktoś może sobie pozwolić na wolontariat ale też wolontariat, umówmy się, czy organizacje pomocowe, też potrzebują pieniędzy. One nie będą żyły powietrzem. Więc to jest tak, że takie działania związane z promowaniem biznesu, z dbaniem o biznes, są tak samo ważne jak pomaganie. I to nie jest wstyd chwalenie się czymś takim, że np. wprowadziliśmy na rynek nowy produkt.
Na koniec naszej rozmowy chciałabym jeszcze zadać Ci pytanie dotyczące liderów: liderów zespołów, liderów organizacji. Wszyscy zostaliśmy, ja już o tym powiedziałam przed chwilą, mocno dotknięci już przez Covid pod kątem stricte mentalnym. W tej chwili uczestniczymy w kolejnym kryzysie. Jaka jest rola liderów w obliczu sytuacji, z którą w tej chwili się mierzymy, która ma równie głęboki jeśli nie głębszy wymiar? Jakie powinno być ich podejście do zarządzania, do zaopiekowania się swoimi zespołami, swoimi pracownikami w związku z tym co się dzieje?
No właśnie takie dawanie gwarancji, że dbają o firmę i wiedzą co mają robić, że wspierają pracowników tam gdzie mogą, że z tymi pracownikami naradzają się i pytają jak pracownicy chcą, żeby firma się zaangażowała w tą pomoc uchodźcom. Na pewno też zadaniem liderów jest mówienie o znaczeniu sprawnej gospodarki. Oczywiście, że w pierwszych dniach głównie wypowiadali się eksperci wojskowi, analitycy geopolityczni i to ich wypowiedzi były głównym takim clou informacji. Ale myślę, że już jest czas, żeby zaczęli się właśnie odzywać liderzy gospodarczy, tacy specjaliści, którzy będą nam tłumaczyć dlaczego my musimy tak bardzo zadbać o naszą gospodarkę. Bo moim zdaniem nie mamy wyjścia. Musimy.
Wracając jeszcze do liderów... wiele organizacji w ostatnim czasie postawiło na różnorodność, zbudowało wielokulturowe zespoły, w skład których wchodzą przedstawiciele Ukrainy, przedstawiciele Rosji i oczywiście Polacy. Sytuacja pomiędzy pracownikami może być napięta ale tu już, jak mówiłyśmy, dość istotna jest rola liderów w kontekście umacniania tolerancji wewnątrz firm. Natomiast myślę, że dość istotne jest zdanie, które wyczytałam w jednym z artykułów napisanym przez dyrektora HR-u, abyśmy unikali wymagania od naszych pracowników zachowania neutralności, że część z nas po prostu potrzebuje wykazania solidarności. Ja myślę, że to też jest "ok", że solidaryzujemy się z Ukrainą mając w zespole osoby z Rosji. Zgadzasz się z tym?
Ja myślę, że tak jak mówiłam, ta szczerość emocjonalna daje nam siłę na to, żeby przetrwać ten kryzys. Myślę, że to jest bardzo ważne, żeby stwarzać taką przestrzeń pracownikom też do wypowiedzi. I widzę tutaj zasadniczą różnicę między publicznym opowiadaniem o poglądach politycznych a tutaj taką deklaracją. Umówmy się z perspektywy demokratycznej Europy czy w ogóle demokratycznego świata, my się opowiadamy po stronie albo dobra albo zła. Stwórzmy tylko taką przestrzeń dla tych pracowników, którzy są np. Rosjanami z pochodzenia, żeby oni nie czuli się winni temu co się dzieje w Ukrainie, żeby też mogli odnaleźć dla siebie miejsce w naszych organizacjach. Myślę, że to jest bardzo delikatna sprawa, dużo bardziej delikatna niż konfrontacja z antyszczepionkowcami. I to wymaga sztuki od HR-owców . No ale to też jest tak, że HR-owcy są na czas kryzysu.
Zakończmy może naszą rozmowę takim apelem, abyśmy zadbali o siebie, co wydaje mi się super istotne, abyśmy nie ustawali w niesieniu pomocy, abyśmy byli tolerancyjni względem osób reprezentujących różne kultury i różne kraje. I co jeszcze, wysypiajmy się?
Dbajmy o swój dobrostan, bo potrzeba nam będzie sił długofalowych. Pamiętajmy, to nie jest sprint tylko maraton.
Bardzo dziękuję Dorota za tę ważną rozmowę.
Bardzo dziękuję.
Zaprosiłam do rozmowy dwie wspaniałe gościnie, które ten właśnie temat…
Przed pandemią, mniej więcej dwie trzecie liderów oczekiwało od pracowników podnoszenia kompetencji. Teraz już 9 na 10 liderów oczekuje tego…
Badania naukowe wskazują, że odsetek kobiet we władzach spółek giełdowych wynika z mniejszej społecznej…